Znany krakowski duszpasterz ukończył dziś 80. rok życia. Przez wiele lat kierował finansami archidiecezji oraz parafią Mariacką. Nadal służy w miarę swych sił Kościołowi krakowskiemu.
Ks. Bronisław Fidelus urodził się 17 kwietnia 1939 r. w Wadowicach. Jest synem znanego zembrzyckiego garbarza. W 1956 r., po maturze w liceum w Suchej Beskidzkiej, wstąpił do seminarium duchownego w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął 17 czerwca 1962 r. z rąk bp. Karola Wojtyły. Pracował potem jako wikariusz w parafiach w: Babicach, Brzeszczach, Żywcu i Krakowie. Od 1968 r. pracował w kurii metropolitalnej jako notariusz, wicekanclerz, kanclerz. Od 1992 r. był ekonomem archidiecezji krakowskiej, zaś od 1995 do 2011 r. archiprezbiterem bazyliki Mariackiej w Krakowie. Jest kanonikiem Kapituły Metropolitalnej, absolwentem i doktorem prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, ma tytuł infułata.
W trakcie studiów seminaryjnych przez rok mieszkał w jednym pokoju z alumnem I roku, Staszkiem Dziwiszem. Jego równolatkami są prócz kard. Dziwisza także biskupi: Tadeusz Rakoczy i Jan Zając, ks. Jakub Gil, wieloletni proboszcz parafii na krakowskich Wzgórzach Krzesławickich i w Wadowicach, b. dyrektor archidiecezjalnej Caritas oraz ks. Jan Bielański, b. proboszcz parafii św. Brata Alberta w Krakowie. Ks. Bronisław wyprzedził ich jednak w święceniach kapłańskich, gdyż o rok wcześniej rozpoczął swą edukację szkolną.
Jest znany z talentów gospodarskich. Ujawniły się one szczególnie podczas 16 lat proboszczowania w parafii Mariackiej, splatającej funkcje duszpasterskie z rolą symbolu historycznej wielkości Krakowa. Znał ją wcześniej dobrze, gdy od 1968 r. był tu przez 3 lata wikariuszem, pracując jednocześnie w kurii. Nominację proboszczowską otrzymał 25 czerwca 1995 r. od kard. Franciszka Macharskiego. Ks. Fidelus jeszcze wcześniej poznał sam kościół. - W 1951 r. jako uczeń szkoły średniej byłem na wycieczce szkolnej w Krakowie. Zapamiętałem szczególnie wejście do kościoła Mariackiego. Wydawał mi się on bardzo ciemny i smutny, brakowało w nim bowiem głównego ołtarza. Zamiast niego wisiała ciemna kotara. Potem poszliśmy na Wawel i tam oglądaliśmy w kilku salach odrestaurowane i rozłożone na części arcydzieło Wita Stwosza. Czułem się bardzo mały przy potężnych figurach apostołów. Bardzo chcieliśmy wraz z kolegami dotknąć którejś z figur, nie słuchając nawet uważnie tego, co mówił przewodnik. Nie przypuszczałem, że kilkadziesiąt lat później, jako proboszcz mariacki, nie tylko będę odpowiedzialny za ołtarz Wita Stwosza, ale będę mógł go spokojnie dotykać, bez obawy, że ktoś mnie skarci - wspomina ks. Fidelus.
Po objęciu urzędu proboszcza ks. Fidelus od razu zabrał się za porządki, starając się oddzielić sacrum od profanum, bowiem turyści zwiedzający świątynię rozpraszali modlących się wiernych. Otworzono zamknięte wówczas boczne drzwi od strony pl. Mariackiego i turystów zaczęto wpuszczać tylko tamtędy, pobierając od nich opłaty za wstęp. Wejścia od Rynku i od ul. Floriańskiej przeznaczono wyłącznie dla osób udających się na modlitwę. To rozwiązanie zdało egzamin. Nastąpiło wyciszenie umożliwiające modlitewne skupienie, wyspowiadanie się, uczestnictwo w Mszach św. Po objęciu przez niego probostwa rozpoczęto na wielką skalę prace renowacyjne w bazylice. Nie były łatwe, ze względu na wielkie nagromadzenie zabytkowego wyposażenia, wykonanego z rozmaitych materiałów, w niejednakowym stanie zachowania. Np. na starych gotyckich witrażach negatywnie odcisnęło się wieloletnie oddziaływanie pyłów i związków siarki. Dla lepszego zabezpieczenia pokryto je specjalnymi siatkami i dodatkowymi szybami. - Odnowiono m.in. fasadę świątyni, naścienne malowidła Jana Matejki, które pokrywała warstwa brudu zniekształcająca kolorystykę, prezbiterium ufundowane przez słynnego Mikołaja Wierzynka, witraże - zarówno te średniowieczne, jak i te nowsze, projektu Mehoffera i Wyspiańskiego. Konserwowano i oczyszczono z kurzu ołtarz Wita Stwosza. Wiele zabiegów wymagało odnowienie stalli w prezbiterium, bo zaatakowały je drewnojady. Zmieniono wreszcie pokrycie dachu świątyni. W 1997 r. ożyły także dzwony mariackie. - W czasie procesji rezurekcyjnej wieloletnie milczenie przerwały: dzwon zwany Tenebrat, odlany w latach 1386-90 przez ludwisarza Jana Weygela z Nowej Wsi Spiskiej i tzw. Półzygmunt, odlany w 1438 r. przez krakowskiego ludwisarza Jana Freudentala. W kościele Mariackim jest w sumie 6 dzwonów. Przez kilkadziesiąt lat uważano, że ich rozkołysanie może zagrozić stabilności murów. Badania wykazały, że tak jednak nie jest - wyjaśnia Jarosław Kazubowski, krakowski historyk sztuki i publicysta.
Mało znanym dowodem hojności parafii Mariackiej jest ufundowanie przez nią dwóch świątyń w Afryce (Kamerun i Tanzania) oraz dwóch kościołów na terenie Krakowa (Redemptor Hominis oraz św. Jacka). - Bogu dziękuję, że miałem takiego poprzednika, który wciąż jest zaangażowany w życie parafii, odprawia Msze św. w bazylice i spowiada tu - powiedział ks. dr Dariusz Raś, obecny archiprezbiter bazyliki Mariackiej.
Po przejściu w grudniu 2011 r. na emeryturę ks. Fidelus nie przestał działać. Był m.in. wikariuszem generalnym archidiecezji krakowskiej, obecnie przewodniczy archidiecezjalnej Komisji ds. Regulacji Granic Parafii i Budownictwa Sakralnego. Znajduje także czas na kibicowanie piłkarzom oraz wędkowanie. Od wielu lat jest kapelanem krakowskiej „Wisły”. Jego następca w parafii mariackiej jest z kolei kapelanem konkurencyjnej „Cracovii”. W trakcie Wielkich Derbów Krakowa nie dochodzi jednak między nimi do bijatyki na tym tle. Co czuje po przekroczeniu osiemdziesiątki? - Dziękuję Panu Bogu za zdrowie. Cieszę się, że nadal mogę Mu służyć, odprawiając Msze św. i spowiadając. No i dobrze, że mam wciąż czas i ochotę na wędkowanie. W maju jadę na ryby do Drawska Pomorskiego. Szczupaki czekają - mówi jubilat.