- To nie mury, nie struktury i władza, nie nasze zabiegi i starania są gwarancją przetrwania Kościoła i jego wzrostu. Jest nią kruchy Chleb - mówił bp Damian Muskus OFM w kościele ojców cystersów na os. Szklane Domy w Nowej Hucie. Dodał, że być może źródłem obecnego kryzysu w Kościele jest fakt, że "wielu o tym zapomniało".
Krakowski biskup pomocniczy przewodniczył tam Mszy Wieczerzy Pańskiej.
W homilii nawiązał do dwóch obrazów: płonącej w Wielki Poniedziałek katedry Notre Dame i zniszczonego kościółka w San Damiano, w którym przed wiekami św. Franciszek z Asyżu usłyszał słowa: "Idź, odbuduj mój Kościół". Podkreślał, że wszystkie świątynie świata zostały wzniesione dla kawałka chleba, czyli dla hostii, w której ukrył się Bóg. - Począwszy od małej izby w Jerozolimie, gdzie dwa tysiące lat temu Jezus po raz pierwszy połamał chleb i przemienił go w Swoje ciało, każdy kościół jest Bożym domem, jest Boską przestrzenią - mówił kaznodzieja.
- Gdy płonęła katedra, wszyscy uświadomiliśmy sobie, że to nie mury są Kościołem. Kościołem najpiękniejszym, wywołującym wzruszenie, były tłumy modlących się paryżan - zauważył. Dodał też, że wydarzenie to pokazało, że "pomniki ludzkiego geniuszu są bardziej kruche niż mały kawałek chleba, w którym ukryła się miłość". - Świątynia uległa zniszczeniu, ale chleb życia ocalał. Na wieki trwa tylko Bóg - stwierdził bp Muskus.
Obraz spalonej świątyni hierarcha odniósł do kryzysu w Kościele. - Okaleczona katedra przypomina nam Kościół niszczony haniebnymi czynami tych, którzy mieli stać na straży jego piękna i świętości - mówił. Jak zauważył, zła, które się dokonało, "nie da się cofnąć, nie da się anulować wyrządzonej krzywdy, a blizna zawsze będzie przypominała o zadanej ranie". Dodał jednak, że z każdego, nawet najbardziej bolesnego doświadczenia, można wyprowadzić dobro. - Wcześniej jednak trzeba przyznać się do grzechu, wyrazić szczery żal i ponieść konsekwencje, gdy zło przekroczyło ramy zwykłego grzechu, stając się przestępstwem - stwierdził.
Krakowski biskup pomocniczy podkreślał także, że widok spalonej katedry mówi, że ze zgliszcz ostatecznie wyłania się światło Zmartwychwstałego. - To nie mury, nie struktury i władza, nie nasze zabiegi i starania są gwarancją przetrwania Kościoła i jego wzrostu. Jest nią kruchy chleb, pod postacią którego ukrył się Boży majestat - zauważył. - Być może źródłem kryzysu, z jakim dziś zmaga się Kościół, jest fakt, że wielu o tym zapomniało - dodał.
Stawiając za wzór św. Franciszka z Asyżu, który w San Damiano przejął się Bożym wezwaniem do odbudowy Kościoła, bp Muskus stwierdził, że dziś jest już najwyższy czas, by wszyscy wierzący usłyszeli to wezwanie, które rozlega się "za każdym razem, gdy jesteśmy świadkami słabości, zaniedbań czy grzechów ludzi Kościoła, za każdym razem, gdy ogarnia nas bezsilność".
- Nie załamujmy rąk nad ruinami, bo one nie tylko demaskują zło, ale i odsłaniają piękno i dobro, które dotąd było ukryte. Jak niegdyś Biedaczyna z Asyżu, chwyćmy się mocno nadziei, że możemy oczyścić i odbudować Kościół - zachęcał hierarcha. Wskazał, że drogą do tej odbudowy jest naśladowanie Jezusa, który umywa nogi swoim uczniom. - On wiedział, że Jego uczniowie mogą ulec pokusie naśladowania wielkich tego świata, pokusie władzy, panowania. Myjąc nogi uczniom chciał im powiedzieć, że w Jego królestwie panują inne obyczaje. Największy musi stać się najmniejszym, pierwszy ostatnim, a pan sługą - nauczał.
Stwierdził ponadto, że o tej lekcji winni pamiętać wierzący świeccy, ale przede wszystkim kapłani, którzy przyjmując sakrament kapłaństwa, biorą na siebie obowiązek pełnienia misji "niezwiązanej z godnościami i zaszczytami, ale z pokorną służbą".
- Pozwólmy się Bogu kochać. Módlmy się o to, byśmy nie dali w sobie zabić duchowego głodu i nie znieczulali swoich serc obojętnością. Prośmy o umiejętność naśladowania Jezusa w miłości, która jest służbą bezwarunkową i pokorną - zachęcał.
Homilia bp. Damiana Muskusa OFM: