Rozpoczęta w Kolegiacie św. Anny akcja zbierania strojów komunijnych dla dzieci z Ukrainy szybko rozprzestrzeniła się poza Kraków.
Jak wyjaśnia ks. Mateusz Wójcik, wikariusz parafii, inicjatywa pojawiła się spontanicznie. Siostra zakrystianka w ostatnią niedzielę poprosiła go, by zapytał rodziców dzieci komunijnych, czy chcieliby oddać stroje swoich pociech dla dzieci z Ukrainy. Prosił o nie o. Stanisław Mański - były gwardian u oo. kapucynów, obecnie proboszcz parafii w Starokonstantynowie.
- Po południu napisałem wiadomość do rodziców przez dziennik elektroniczny, że jeśli ktoś by chciał, to w Kolegiacie w środę od godz. 16 do 20 odbywa się zbiórka strojów komunijnych. Po dwóch minutach otrzymałem odpowiedzi typu: „Chętnie przyniesiemy”. Postanowiłem też napisać o tym na Facebooku. I nagle zaczęli się do mnie zgłaszać ludzie z mojej rodzinnej Bystrej Podhalańskiej i z parafii w Choczni, gdzie kiedyś byłem wikarym. Ale również z Sidziny, Jordanowa, Skomielnej Białej, Tokarni, Myślenic, Wadowic - wymienia kapłan.
W związku z tak wielkim odzewem należało ustalić sposób, w jaki osoby spoza Krakowa mogą dostarczyć rzeczy. - Zadzwoniłem do proboszcza w Bystrej, ks. Adama Byrskiego, czy jest szansa, by przez najbliższe dni ludzie mogli przynosić stroje do zakrystii. Odpowiedział, że nie ma problemu. Jak ktoś nie mógł tam, to zawoził nawet do pracy mojej mamy - mówi ks. Wójcik. W ten sposób w niektórych miejscach utworzyły się alternatywne punkty zbiórek, m.in. cukiernia, salon fryzjerski, restauracja. Inicjatywę podejmowali znajomi księdza, jak i nieznajomi, którzy natrafili na post na portalu społecznościowym.
- Coś, co miało być tylko próbą pomocy, znacząco się rozwinęło. Ta akcja pokazała, jak wielka jest otwartość i hojność ludzi. Jeszcze tydzień temu dzieci miały rocznice, a już teraz dzielą się swoimi strojami - tłumaczy ks. Wójcik. W środę w salce na nowych właścicieli czekało już blisko 50 strojów, 35 par butów i dodatki, m.in. rękawiczki i wianki. Rzeczy z pozostałych miejsc będą na bieżąco przywożone do Krakowa.
Rodzice z dziećmi cieszyli się z możliwości wsparcia innych. - Miałam już rocznicę Pierwszej Komunii i nie miałabym gdzie ubrać tej sukienki. Inne dzieci będą jej potrzebowały, a nie będą mogły mieć. Pomyślałam, że jak dam im swoją sukienkę, to im się bardziej przyda niż mnie teraz - powiedziała Aniela.