Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Cedr w dobrej cenie

– Zależało mi, by pracować dla Kościoła – mówi François Martineau, dziś przedstawiciel łączącej parafie i instytucje kościelne grupy zakupowej, kiedyś tłumacz na Światowych Dniach Młodzieży, a po godzinach muzyk.

Historia jego przyjazdu do Krakowa zaczyna się w Afryce. To właśnie podczas misyjnego pobytu w Senegalu dla katolickiej fundacji Domy Serca zauważył u siebie zdolności językowe. Po powrocie postanowił wybrać jakiś kraj, wyjechać tam, nauczyć się obcego języka i zostać tłumaczem. Wybór padł na Polskę.

Porządny tłumacz

W 2011 r. przyjechał do Krakowa i zaczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Później był także wolontariuszem sekcji tłumaczeń Światowych Dni Młodzieży. Mateusz Zimny, który w komitecie ŚDM koordynował pracę tłumaczy, przyznaje, że dla organizatorów był to „złoty transfer”, bo brakowało osób z zagranicy, które znałyby język polski.

– A tu mieliśmy gościa, który dobrze zna język polski, zna polskie realia, zna realia Kościoła. Franek jest osobą bardzo otwartą, pomocną, a przy tym bardzo profesjonalną. Powiedziałbym, że jest po prostu osobą porządną – mówi M. Zimny. Dodaje, że François zajmował się różnymi materiałami – teologicznymi, organizacyjnymi, logistycznymi, tekstami formularzy. Był także tłumaczem symultanicznym, m.in. podczas rozpoczynającej ŚDM Mszy św. odprawianej przez kard. Stanisława Dziwisza, Drogi Krzyżowej oraz licznych „prewydarzeń”. Po ŚDM François stopniowo oddalał się od pierwotnego planu. – Chciałem pracować zawodowo dla dobra Kościoła. Nie widziałem takiej perspektywy dla tłumacza – przyznaje.

Ponownie do Polski przyjechał 2017 r., by pracować dla firmy Cedr, francuskiej grupy zakupowej skupiającej diecezje, parafie i instytucje kościelne, która właśnie zaczynała działalność nad Wisłą. – Podczas Światowych Dni Młodzieży widziałem, że różne instytucje chętnie współdziałają ze sobą, jeśli chodzi o duszpasterstwo, zakwaterowanie, rekolekcje. Mimo podobnych potrzeb i często tych samych dostawców (np. żywności, środków czystości) mało współpracowały jednak przy negocjacji lepszych cen. Dlatego kiedy poznałem grupę Cedr, pomyślałem, że to może być odpowiedź na bardzo konkretną potrzebę Kościoła w Polsce – opowiada François. Decyzja o tym, by Cedr zaczął działać, oprócz Francji, także w Hiszpanii, USA i Polsce, zapadła niewiele wcześniej. – Takich „przypadków” jest w naszej historii dużo – przyznaje Sylvain Lebeau, prezes polskiej części firmy.

Ile kosztuje kserokopiarka

Historia firmy zaczyna się 21 lat temu we francuskim Paray-le-Monial. W XVII w. Jezus objawił się tam św. Małgorzacie Marii Alacoque i nakazał jej szerzenie kultu Serca Jezusowego. Odpowiedzialny za zaopatrzenie w tamtejszym sanktuarium potrzebował kupić kserokopiarkę. Kiedy próbował dowiedzieć się w okolicznych kościelnych instytucjach, ile takie urządzenie powinno kosztować, okazało się, że każdy, kogo pytał, podawał inną kwotę i był przekonany, że to „dobra cena”. Eric Chevallier doszedł do wniosku, że instytucje kościelne powinny wspólnie negocjować z dostawcami i korzystać z tej ceny, która faktycznie jest najniższa. – 20 lat później można powiedzieć, że we Francji prawie wszystkie instytucje kościelne korzystają z negocjacji Cedru – mówi S. Lebeau.

Obecnie to ponad 6 tys. instytucji, które rocznie wydają na zakupy 400 mln euro. Jak to działa? Pracownicy Cedru negocjują – w imieniu wszystkich swoich członków, co sprawia, że nawet dla dużych dostawców są poważnym klientem – ceny. Jak podkreśla F. Martineau, nie skupiają się przede wszystkim na procentowych rabatach (kwotę w katalogu można łatwo podnieść), ale starają się tworzyć jak najszersze listy najważniejszych produktów i negocjować ceny netto, które zostają zamrożone na czas trwania umowy lub regularnie aktualizowane, np. w przypadku żywności. – Musimy pracować nad tym, żeby to była najlepsza cena na rynku – mówi François.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy