Rodzina Piotra Gizy (1883-1950), bohatera wojny polsko-bolszewickiej, żołnierza 7 Pułku Piechoty Legionów, odebrała dziś odznaczenie przyznane mu prawie 100 lat temu!
Uroczystość odbyła się w krypcie Józefa Piłsudskiego pod wieżą Srebrnych Dzwonów katedry wawelskiej, w której przedtem odprawiono Mszę św. za duszę bohaterskiego żołnierza. Krzyż Walecznych przyznany Piotrowi Gizie w 1921 r. odebrał z rąk płk. Marcina Żala, szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Krakowie, w asyście wojskowej pocztu sztandarowego 6 Brygady Desantowo-Szturmowej, Jan Michał Ruchała z Nowego Sącza, wnuk odznaczonego. Towarzyszył mu prof. Jerzy Giza, historyk, dyrektor Zespołu Szkół Społecznych nr 1 im. Prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego, wnuk gen. Józefa Gizy (1887-1965), brata odznaczonego. Wśród innych członków rodziny był obecny m.in. 90-letni Tadeusz Giza, syn gen. Gizy. Ze względu na stan zdrowia, w uroczystości nie mogła wziąć udziału Władysława Giza, ostatnia żyjąca córka odznaczonego żołnierza.
- To niebywałe, że po prawie wieku od decyzji o przyznaniu odznaczenia rodzina dostępuje zaszczytu, by w królewskiej katedrze, przy grobowcu Józefa Piłsudskiego, odebrać Krzyż Walecznych, przyznany za bohaterskie czyny przodka. To dla nas niespodziany honor i radość - powiedział prof. Giza.
Piotr Giza najprawdopodobniej do końca życia nie wiedział, że przyznano mu Krzyż Walecznych. Doprowadzenie do jego wręczenia po prawie 100 latach było skutkiem swoistego śledztwa historycznego, przeprowadzonego przez wnuka J.M. Ruchałę, który jest członkiem oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego w Nowym Sączu. Prowadząc badania nad historią rodziny, otrzymał zaskakujące informacje o tym, że z akt wojskowych wynika, iż jego dziadek Piotr... zginął w 1920 r. w bitwie pod Beresteczkiem, a za bohaterstwo w niej wykazane przyznano mu zaś w 1921 r. Krzyż Walecznych. Wnuk doprowadził do wyjaśnienia sprawy, której efektem była dzisiejsza uroczystość w krypcie J. Piłsudskiego.
Piotr Giza pochodził z Dąbrówki Polskiej koło Nowego Sącza. Wraz z bratem Józefem, późniejszym generałem Wojska Polskiego, brał udział w ruchu niepodległościowym jako członek Polskich Drużyn Strzeleckich. - Po odzyskaniu niepodległości, dla jej obrony, wstąpił ochotniczo do Wojska Polskiego i w maju 1919 r. uzyskał przydział do 7 Pułku Piechoty Legionów. Walczył na froncie ukraińskim, a potem bolszewickim. Szczególnie wsławił się w walkach przeciwko bolszewickiej kawalerii Budionnego w rejonie Beresteczka, gdzie w lipcu 1920 r., jako dowódca plutonu karabinów maszynowych, został ciężko ranny, choć sądzono, że zginął - przypomniał prof. Giza.
"Podczas odwrotu, widząc nacierającą kawaleryję bolszewicką na cofający się ze stanowiska KM [karabin maszynowy], zawrócił, zatrzymał się na chwilę i rzucając granatami ręcznymi nie pozwolił zabrać KM [karabinu maszynowego], a trafiony kulą w bok, ginie" - napisał we wniosku odznaczeniowym jego wojenny przełożony, dowódca 1 kompanii karabinów maszynowych por. Zygmunt Cwenarski. "Wzorowy żołnierz, bardzo ambitny, dzielny w polu" - dodał oficer. Krzyż Walecznych wprawdzie przyznano, lecz - najprawdopodobniej ze względu na nieznany władzom adres zamieszkania odznaczonego - nie zawiadomiono go o tym.
Piotr Giza po wojnie polsko-bolszewickiej i wylizaniu się z ran wrócił zaś na rodzinną gospodarkę. Był działaczem społecznym, w latach 1926-1935 naczelnikiem gminy Dąbrówka Polska. W czasie II wojny światowej wspomagał Armię Krajową, dał również schronienie wygnanej z Katowic rodzinie swojego brata Józefa.
Piotr Giza - zdjęcie z niemieckiej kenkarty okupacyjnej. Archiwum Jana Michała Ruchały