Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Bukiet jak Ewangelia

Michał ma trzy pasje: miłosierdzie, muzykę i kwiaty. W łagiewnickiej świątyni posługuje od czasu do czasu jako organista, ale najwięcej serca wkłada w kompozycje kwiatowe.

W niewielkim pomieszczeniu obok zakrystii piętrzy się stos długich łodyg. Michał stoi nad nimi, metodycznie przycina końcówki i każdą z osobna cierpliwie wkłada do przygotowanych wcześniej gąbek służących jako gleba, z której rośliny będą wspinać się w stronę ołtarza. Są irlandzkie dzwonki o zaskakującym, trochę ziołowym zapachu, mieczyki i goździki brodate z puchatymi zielonymi kulkami. Dlaczego zielone? – Bo niedzielna liturgia będzie opowiadała o nadziei – tłumaczy chłopak.

Zaczęło się od wagarów

Zanim stworzy kompozycję, medytuje nad słowem Bożym, które będzie czytane w świątyni. Wszystko musi współgrać: słowo, muzyka, szaty celebransa, kwiaty. – Tu wszystko jest modlitwą i ma służyć modlitwie – wyjaśnia łagiewnicki florysta. Ważne są kolor, kształt bukietu czy symboliczne dodatki, jak w uroczystość Bożego Ciała, kiedy w wiązankach znalazły się kłosy zbóż. Michał Zdanowski ma 26 lat. Do Łagiewnik jeździł już jako gimnazjalista. Na wagary. Dziś docenia to, że może służyć pięknu bazyliki i jest dopuszczony do wielkich spraw Bożego miłosierdzia. – To nie jest tak, że ja tu pracuję czy przychodzę wykonać jakieś zadanie, a potem wracam do domu. Zawsze gdzieś z tyłu głowy tkwi świadomość, że ja też jestem pielgrzymem – wyznaje. – Czuję, że w tych bukietach oddaję siebie. Jak każdy człowiek na świecie jestem grzesznikiem i jak każdy mam swoje miejsce na ziemi. Moim miejscem są Łagiewniki. To niesamowite, że mnie, grzesznika i pielgrzyma, Pan Bóg dopuszcza do swoich dzieł – dodaje.

Cieszy się, że talenty, którymi został obdarzony, pomagają ludziom się modlić. – Myślę, że kwiaty to ważna posługa w przestrzeni liturgii i element, który może otworzyć na modlitwę albo w niej przeszkodzić – podkreśla. Pierwsze bukiety dla Łagiewnik tworzył w 2013 r. podczas wakacji. Wrócił po kilku latach. – Człowiek przyjmuje chrzest, a potem bierzmowanie. Dla mnie takim florystycznym chrztem były bukiety sprzed lat, ale bierzmowaniem stały się Światowe Dni Młodzieży. Wtedy rozeznałem, że jedną z kilku rzeczy, jakich Pan Bóg ode mnie oczekuje, jest to, by dogłębnie przeżywać tajemnicę Bożego miłosierdzia. Wiedziałem też, że chce, bym zajął się kwiatami w tym miejscu, przy Jego miłosierdziu – wspomina.

Anturia od pana Mateusza

Surowe piękno wnętrza bazyliki Bożego Miłosierdzia daje wiele możliwości. Ogromna, niezakłócona dodatkowymi elementami przestrzeń, mnóstwo światła i bieli to wspaniałe tło dla kompozycji roślinnych, harmonijnie wtapiających się w prezbiterium lub tworzących dla niego barwną ramę. – Dla porównania mogę przywołać bazylikę Mariacką. Nie wiem, czy potrafiłbym ozdabiać ją kwiatami, bo to kościół o bogatym, kolorowym wystroju. W Łagiewnikach nic nie jest przesadą – tłumaczy Michał.

Lubi obfitość. W komponowaniu bukietów zdobiących świątynię wykorzystuje to, czym w danym czasie przyroda obdarza najhojniej. Dlatego w ubiegłym tygodniu w bazylice zaroiło się od żółto-brązowych słoneczników. Było ich ponad pół tysiąca. To jednak nie jest kwiatowy rekord Michała, bo na Wielkanoc potrzeba było aż tysiąca tulipanów. Kwiatami ozdabiane są bazylika, kaplica Wieczystej Adoracji i kaplica św. Faustyny w dolnym kościele, gdzie odprawiane są Msze św. dla pielgrzymów obcojęzycznych. Są oczywiście wyjątkowe wydarzenia, jak Niedziela Miłosierdzia Bożego, kiedy rośliny trzeba umieścić przy długim na 8 metrów ołtarzu polowym. Koncepcja wystroju świątyni zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest ranga uroczystości, innym jej temat przewodni. Znaczenie mają także pora roku i czytana w kościele Ewangelia. – Trzeba przez parę dni pochodzić ze swoimi myślami i wyobraźnią, żeby się coś wykluło, ale efekt końcowy ostatecznie i tak jest zaskoczeniem, bo kwiaty to żywa materia – opowiada Michał.

Kulminacją wszystkich trzech pasji Michała było ubiegłoroczne poświęcenie organów w bazylice. Na piękno tego wydarzenia złożyła się nie tylko muzyka, ale i zielono-bordowe bukiety kwiatów, które wychwalały Pana przy instrumencie i w prezbiterium, gdzie tworzyły dekorację w kształcie klucza wiolinowego i nuty ósemki. – Królowały mieczyki, anturia, zielone i bordowe margaretki. To był sierpień, kwiaty były pełne, kwitnące – wspomina. Podkreśla, że jego praca jest owocem wielu czynników, wśród których niebagatelne znaczenie mają ofiarodawcy, z miłości do Łagiewnik bezinteresownie przekazujący kwiaty. – Lubię myśleć, że anturia są od pana Mateusza – wyznaje Michał. Na co dzień doświadcza Bożej hojności. – Niedawno, znosząc bukiety do kaplicy św. Faustyny, usłyszałem, jak jedna z sióstr cytuje fragment „Dzienniczka” mówiący o tym, że Pan Jezus nie chce, byśmy Go prosili o mało, tylko o wiele. On chce dawać hojnie. Taka jest i moja historia – podsumowuje.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy