Pomimo całonocnej akcji nadal nie udało się nawiązać kontaktu z uwięzionymi pod ziemią grotołazami.
W poniedziałek rano do Zakopanego zostali przetransportowani ratownicy, którzy pracowali całą noc, a w rejon poszukiwań zostali wysłani kolejni.
Wczoraj w akcję ratowniczą, która może potrwa kilka dni, albo nawet tygodni, włączyli się ratownicy górniczy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, wyposażeni w specjalistyczną kamerę.
W niedzielę późnym popołudniem ratownicy z sekcji alpinistycznej bytomskiej stacji, wspierani przez ratowników TOPR, weszli do jaskini wyposażeni w specjalistyczną kamerę wideoendoskopową - jedyną taką, jaką dysponuje CSRG. Ten wodoodporny sprzęt pozwala na penetrowanie kamerą wąskich przestrzeni na odległość do 15 metrów. Najczęściej wykorzystywany jest on w podziemnych akcjach zawałowych, np. w rumowiskach skalnych. Jest nadzieja, że kamera sprawdzi się również w jaskini - na pewno może ona sprawdzać także przestrzenie odcięte przez wodę.
Przypomnijmy. Akcja trwa od soboty, a ratownicy próbują dotrzeć do dwóch grotołazów, którzy zostali uwięzieni ok. 500 metrów pod ziemią. Penetrowali oni wnętrza Jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdy podwyższony poziom wody w nocy z piątku na sobotę odciął im drogę wyjścia w rejonie tzw. Przemkowych Partii.
W akcji bierze udział kilkunastu ratowników TOPR, ratownicy ze Słowacji oraz strażacy-ratownicy wysokościowi ze specjalistycznej grupy wysokościowej JRG 3 w Krakowie. W poszukiwania włączyli się także dwaj ratownicy górniczy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Ratownicy zlokalizowali mniej więcej miejsce, gdzie mogą znajdować się grotołazi. Teraz będą się starali dostać do nich od drugiej strony - korytarzem, który nie został zalany. Ratownicy, którzy wyszli z jaskini, sygnalizowali, że słyszeli dźwięki dochodzące z miejsca, w którym prawdopodobnie utknęli mężczyźni. Nie udało się jednak z nimi nawiązać kontaktu.
Cały czas używane są ładunki pirotechniczne do poszerzenia najwęższych miejsc. Problemem są też warunki panujące w jaskini, a więc temperatura wynosząca ok. 3-4 stopnie i duża wilgotność. Grotołazi powinni być wyposażeni w folie NRC oraz mieć pianki pod kombinezonami, jednak mimo to grozi im głęboka hipotermia. Wtedy szanse na przeżycie mężczyzn będą malały z każdą godziną.
Ta akcja jest jedną z najtrudniejszych w historii Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.