Ciało pierwszego z poszukiwanych ratownicy odnaleźli w czwartek w nocy.
Ratownicy TOPR, którzy od ubiegłej soboty prowadzą akcję poszukiwawczą w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, przystąpią dziś do jego wydobycia. Będzie to jednak rozłożone w czasie.
- Akcja w jaskini nie jest już traktowana jako sprawa pilna. Na pierwszym miejscu jest teraz postawione bezpieczeństwo ratowników - podkreśla Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. Jak dodaje, ekipa poszukiwawcza zakłada, że ciało drugiego z mężczyzn może znajdować się nieco dalej.
Ciało odnalezionego grotołaza znajdowało się w pierwszym korytarzu, który odchodził poniżej trzymetrowej studni, gdzie dotarli ratownicy. Jego wydobycie będzie następowało tym samym kanałem, który został poszerzony przez ratowników. - To jest jedyna możliwa droga. Każdy inny wariant jest dłuższy i trudniejszy. W pierwszej fazie ciała zostaną wydobyte do głównego ciągu jaskini, a następnie w górę, do wylotu. Jest to jednak odległa perspektywa - wyjaśnia J. Krzysztof.
Obecnie w jaskini znajduje się grupa ratowników, która zmierza na powierzchnię. W piątek do jaskini nie wejdzie kolejna ekipa. - Teraz praca będzie należała do pirotechników, którzy będą stosownie poszerzali ciasne przejście tak, aby można było wydobyć ciała. Wszystko wskazuje na to, że za odnalezionym ciałem będzie ciało kolejnego poszukiwanego - zaznacza naczelnik TOPR.
- Stwierdziliśmy zgon jednego z poszukiwanych grotołazów. Nie udało nam się jeszcze do niego bezpośrednio dotrzeć, choć jest już w niewielkiej odległości, w bardzo dobrym świetle, i mamy jednoznaczne wskazanie, że nie żyje. Okoliczności i ułożenie ciała nie budzą żadnych wątpliwości, że nastąpił zgon. Teraz przechodzimy do akcji, która ma na celu wydobycie ciała - mówi J. Krzysztof.
Tydzień temu, w czwartek 15 sierpnia, grupa grotołazów z Wrocławia weszła do Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Dwóch z nich zostało uwięzionych ok. 500 m pod ziemią. Penetrowali oni mało znane korytarze jaskini, gdy podwyższony poziom wody w nocy z piątku na sobotę odciął im drogę wyjścia w rejonie tzw. Przemkowych Partii. Prawdopodobnie podczas swoich działań niechcący odcięli możliwość odpływu gromadzącej się w jaskini wody, która w ciągu pół godziny wypełniła nieckę, odcinając im możliwość wyjścia.
Gdy ich towarzysze w sobotę po południu wydostali się na zewnątrz, powiadomili TOPR. Od tego momentu nieprzerwanie trwa akcja ratunkowa. Udział w niej, oprócz ratowników TOPR, brali także m.in. ratownicy ze Słowacji, strażacy ratownicy wysokościowi ze specjalistycznej grupy wysokościowej JRG 3 w Krakowie oraz ratownicy górniczy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. I choć szybko udało im się zlokalizować miejsce, gdzie mogą znajdować się grotołazi, dotarcie do nich okazało się ekstremalnie trudne. By poszerzać bardzo wąskie przestrzenie, trzeba było użyć środków pirotechnicznych, a to z kolei wymagało wietrzenia jaskini.