Bohaterami kolejnego spotkania z cyklu "Takim go pamiętamy" byli Stanisław Abrahamowicz i jego syn Jan.
Stanisław Abrahamowicz pochodzi z Wołynia. W latach 1950-1956 studiował na AGH i Politechnice Krakowskiej. W tamtym czasie zetknął się po raz pierwszy z młodym kapłanem u św. Floriana - ks. Karolem Wojtyłą. - Chodziłem do tego kościoła rano, przed zajęciami, by służyć do Mszy św. Któregoś dnia Mszę odprawiał ksiądz, którego wcześniej nie znałem. Uderzyło mnie, że jest jakiś inny, skupiony. Patrzył mi prosto w oczy i słuchał z zainteresowaniem - wspominał swoje pierwsze spotkanie z "Wujkiem".
Ksiądz Wojtyła rozpoczął pracę u św. Floriana w 1949 roku. W tamtym czasie bardzo silne duszpasterstwo akademickie istniało przy kościele św. Anny, gdzie duszpasterzem był ks. Jan Pietraszko. Pojawiła się jednak potrzeba kolejnego duszpasterstwa, a kościół św. Floriana nadawał się do tego idealnie. Świątynia jest położona niemal po sąsiedzku z Politechniką Krakowską.
Przy młodym duszpasterzu szybko zaczęła gromadzić się młodzież. Studenci śpiewali w chórze, słuchali wyjątkowo trudnych wykładów ks. Wojtyły, jeździli z nim na wycieczki górskie i na kajaki. Rodziły się przyjaźnie i pierwsze małżeństwa. Powstawała "Rodzinka".
Dzięki duszpasterstwu Stanisław poznał swoją przyszłą żonę Lusię (Lidię) Skarbiankę. Było to 15 czerwca 1952 r., w czasie wycieczki na Magurkę, na którą wyruszyli z Kóz koło Bielska. Przez ks. Wojtyłę była nazywana "malutką Lusią". - Zgłupiałem kompletnie, gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy - wspominał w wadowickim Domu Katolickim S. Abrahamowicz.
Ksiądz Wojtyła pobłogosławił ich związek 26 grudnia 1955 r. w kościele św. Mikołaja w Bielsku. - Przygotowywał nas do tego małżeństwa. Stawiał wymagania, uczył życia po Bożemu i odpowiedzialności za to, jak się żyje - podkreślał Stanisław.
W 1956 r. urodził się pierwszy syn państwa Abrahamowiczów - Jan Karol, który dziś jest proboszczem w parafii Miłosierdzia Bożego na Wzgórzach Krzesławickich w Krakowie i duszpasterzem osób żyjących w związkach niesakramentalnych. - Moje pierwsze wspomnienie związane z "Wujkiem"? Przyszedł do naszego domu, usiadł przy stole, a ja zaglądałem mu pod sutannę. "Ktoś mi wchodzi pod sutannę" - wołał żartobliwie. Był już wtedy biskupem - opowiadał ks. Abrahamowicz. - Ale wtedy jeszcze nie chciałem być księdzem - dodał.
Po październikowym konklawe w 1978 r. kontakty "Rodzinki" z "Wujkiem" były rzadsze, ale więź przetrwała. Państwo Abrahamowiczowie korespondowali z Janem Pawłem II, odwiedzali go w Watykanie i w Castel Gandolfo. Po raz ostatni spotkali się w Watykanie w roku 2003. Bardzo chcieli przyjechać do Ojca Świętego na wakacje w 2005 r., z okazji 60. rocznicy ślubu. Do tej wizyty już nie doszło. Papież odszedł do domu Ojca 2 kwietnia tego samego roku.
Organizatorem cyklu "Takim go pamiętamy" jest Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II w Wadowicach. Spotkania odbywają się z okazji przypadającej w przyszłym roku 100. rocznicy urodzin K. Wojtyły.