Rada Miasta Krakowa przegłosowała przyjęcie "Gminnego Programu Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2019-2020".

Teraz ruch należy do wojewody małopolskiego, który uchwałę może zatwierdzić lub ją uchylić.

Tak może się stać, ponieważ projekt zawiera liczne błędy formalne, przedstawione przez prawników RMK.

Projekt złożył klub Koalicji Obywatelskiej. Za jego przyjęciem głosowało 22 radnych, przeciwko - 15. Nikt z obecnych podczas obrad nie wstrzymał się od głosu, natomiast 4 radnych z Przyjaznego Krakowa było nieobecnych podczas głosowania. Po nim klub PiS zgłosił votum separatum, odcinając się od wyniku obrad.

Według założeń projektu, miasto ma rocznie dofinansować in vitro 100 parom, przeznaczając na ten cel łącznie 0,5 mln zł (5 tys. zł na parę).

Referujące projekt radne Nina Gabryś, Alicja Szczepańska i Małgorzata Jantos przekonywały, odwołując się do emocji zebranych w sali RMK, że Kraków powinien przyjąć uchwałę, by dołączyć do tych miast w Polsce, które miały odwagę przegłosować finansowanie metody in vitro, m.in. Gdańska, Warszawy, Łodzi i Częstochowy.

- W Krakowie mieszka ok. 30 tys. niepłodnych par, z czego 600 kwalifikuje się do in vitro. Powinniśmy pomóc tym, którzy po latach starań będą mogli kupić dziecięcy wózek - mówiła N. Gabryś, a A. Szczepańska nawoływała, by dać szansę przeżywania największego cudu świata, jakim jest dziecko, tym, którzy na to czekają. - Na tej sali jest radny, który ma 5 dzieci. Nie wszyscy mają tyle szczęścia - wskazywała. Radny Adam Migdał (Przyjazny Kraków), przywołany przez nią ojciec rodziny wielodzietnej, wyraził jednak sceptycyzm wobec propozycji finansowania in vitro z miejskiej kasy. Jego zdaniem, powinien się tym zająć rząd Polski.

Podczas dyskusji Michał Drewnicki (PiS), wiceprzewodniczący RMK, wskazywał z kolei, że Kraków jako gmina nie jest odpowiedzialny za finansowanie programów leczniczych (jeśli za taki uznać in vitro). - Miasto ma się skupiać na profilaktyce. Skoro bowiem jeden program będziemy finansować, to ktoś zapyta, czemu nie inne - mówił. Przytoczył również opinię prawną, sporządzoną przez prawników RMK, która dla projektu jest miażdżąca. - Przyjęcie uchwały w tej formie będzie skutkowało jej uchyleniem - zaznaczył.

Chodzi m.in. o to, że program zawiera błędy formalne (nie ma m.in. wskazanego podmiotu realizującego), nie został opracowany na podstawie map potrzeb zdrowotnych gminy i brak jest pozytywnej opinii prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. W uzasadnieniu uchwały nie wskazano też skutków finansowych oraz informacji, czy na program zostały zarezerwowane pieniądze w budżecie.

Co więcej, również prezydent Jacek Majchrowski wydał negatywną opinię w sprawie projektu.

Odpowiedział na to Aleksander Misztalski (klub PO), mówiąc, że rodzina i macierzyństwo podlegają ochronie państwa (co gwarantuje konstytucja), a prawo do posiadania potomstwa jest podstawowym prawem człowieka. Argumentował też, że RMK niedawno przegłosowała finansowanie szczepionek przeciw HPV, finansuje też zakup defibrylatorów, leczenie alkoholizmu, narkomanii. - Czemu więc nie finansować in vitro? Nie chcemy być zaściankiem Polski i świata - podkreślał.

Głos zabierali także przedstawiciele mieszkańców. Za projektem opowiedziała się m.in. Monika Frenkiel, reprezentująca krakowskie stowarzyszenia feministyczne - te same, które nie tak dawno organizowały "czarne marsze", nawołując do liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Zdaniem M. Frenkiel, każde dziecko ma prawo być chciane, a tak właśnie jest w przypadku dzieci poczętych metodą in vitro.

Przeciw przyjęciu uchwały byli krakowscy działacze pro life: Magdalena Czarnik, Piotr Podlecki i Bawer Aondo-Akaa.

- In vitro nie leczy niepłodności. Mówienie, że leczy, jest manipulacją. Statystycznie rodzi się jedno na 10 dzieci poczętych w ten sposób, a ciąże mnogie często są eliminowane. To selekcja przedurodzeniowa. Co więcej, by mogło dojść do zapłodnienia, konieczna jest zabójcza dla organizmu kobiety hiperstymulacja hormonalna - tłumaczył P. Podlecki. W podobnym tonie wypowiedział się też B. Aondo-Akaa, podkreślając, że in vitro jest metodą eugeniczną, o niskiej skuteczności. Nie powinna więc być finansowana z pieniędzy wszystkich obywateli miasta.

Magdalena Czarnik dowodziła z kolei, że naukowe badania genetyczne udowadniają, iż w przypadku dzieci poczętych poprzez in vitro istnieje wyższe ryzyko wad genetycznych. - Nie chodzi więc tylko o sukces, że dziecko się urodziło, ale o to, co się z tym dzieckiem dalej dzieje - mówiła.

O dalszym losie uchwały zdecyduje teraz wojewoda małopolski Piotr Ćwik.


Więcej o sprawie napiszemy w numerze 38. "Gościa Krakowskiego" na 22 września.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..