Urodził się zdrowy. Dziś widzi w ok. 5 proc. Nie przeszkodziło mu to jednak w pokonaniu na rowerze 3600 km z Krakowa do Santiago de Compostela. Marzy też, by zdobyć Koronę Europy.
Jerzego Płonki, bo o nim mowa, zawsze i wszędzie było pełno. Genetyczna choroba zaatakowała jego oczy, kiedy miał dwa lata. Dorastał z nią. W pewnym momencie postanowił, że nie ona będzie rządzić jego życiem. – Lekarze nie byli w stanie zatrzymać postępującej degradacji siatkówki oraz pigmentu w plamce żółtej. Stopniowo widziałem coraz mniej – opowiada 29-letni krakowianin. Wzrok tracił przez kilka lat, dzięki temu wiele obrazów zostało w jego pamięci i nie musiał korzystać z laski. Na przekór przeciwnościom losu wiedział, że chce zwiedzać świat, nawet jeśli będzie się to wiązało z większym niż u innych osób wysiłkiem i dodatkowymi siniakami. Jeszcze bardziej pokochał też sport, udowadniając, że niewidoma osoba ma szansę przełamywać kolejne bariery i sięgać po marzenia, nawet te najbardziej szalone.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.