Pani Aniela bardziej niż głodu boi się zimna... Na pomoc ruszyli jej ludzie gór.
Jak przekonują, nie każdy, kto znalazł się w trudnej sytuacji życiowej, musi mieć wszystko, ale jest taki poziom, który można określić poziomem godności. - Jako społeczeństwo nie powinniśmy dopuszczać do tego, by ludzie żyli poniżej tego poziomu - mówi K. Wielicki, legenda polskiego i światowego himalaizmu (jako pierwszy człowiek w historii świata wszedł na Mount Everest zimą), który wspólnie z A. Bargielem (skialpinistą, pierwszym człowiekiem w historii, który zjechał na nartach z K2) i ratownikami z Grupy Podhalańskiej GOPR włączył się w tegoroczną edycję Szlachetnej Paczki.
Z kolei A. Bargiel przyznaje, że wie, czym są bieda i trud życia. - Zimno najgorzej wspominam z okresu dzieciństwa. Wychowywaliśmy się w skromnej rodzinie, musieliśmy rano wstać i palić w piecach, żeby ogrzać dom, zagotować wodę na herbatę. Miałem w dzieciństwie ciężko i jestem w stanie zrozumieć sytuację pani Anieli - komentuje.
Pani Aniela mieszka w skrajnie trudnych warunkach, w małym domku pod lasem. Żyje samotnie. - Nie ma łazienki, nie ma minimum komfortu w swoim życiu - tłumaczy A. Bargiel. Jeden pokój z wydzielonym legowiskiem i piecem kaflowym to cały jej świat. Kobieta od najmłodszych lat pomagała rodzicom na roli. Gdy zmarli, sama zajęła się całym gospodarstwem, ale wraz z wiekiem zaczęło brakować jej sił. Nie założyła własnej rodziny. Dziś, po 55 latach ciężkiej pracy, zmaga się z boleśnie długą listą schorzeń i dojmującą samotnością. Marzy o tym, by mieć radio, a wśród swoich najpilniejszych potrzeb wymieniła ciepłe ubrania, kołdrę oraz koc.
Wszystkie niezbędne seniorce rzeczy trafiły już do Szlachetnej Paczki, którą himalaiści i ratownicy GOPR przygotowali wspólnie w stacji ratunkowej GOPR na Długiej Polanie koło nowego Targu.
Co ważne, pani Aniela w ramach Szlachetnej Paczki od ludzi gór otrzyma nie tylko wsparcie rzeczowe, ale także niematerialne. - Kolejną inicjatywą jest bowiem zapewnienie czasowego dotarcia do tej pani, by pomóc jej w codziennych czynnościach życiowych, czyli narąbać drewna do pieca, przygotować palenisko, posiłek czy nawet zaoferować zwykłą rozmowę z ratownikami, by ta pani mogła usiąść, wypić herbatę i porozmawiać - zapewnia Marek Ciaś, naczelnik Podhalańskiej Grupy GOPR.
Ratownicy w trakcie Weekendu Cudów (7 i 8 grudnia) dotrą nie tylko do pani Anieli. Będą również rozwozić paczki do innych potrzebujących rodzin, mieszkających na terenie działania grupy, czyli w okolicy Limanowej, Rabki i Nowego Targu. - To nie jest tak, że ludziom w trudnej sytuacji trzeba pomagać całe życie. Czasem wystarczy, że damy im narzędzia, by mogli radzić sobie sami - mówi A. Bargiel.
Warto dodać, że Szlachetna Paczka każdego roku chce dotrzeć do nowych miejsc i pomóc tym, którzy zmagają się z biedą w odosobnieniu, po cichu, z dala od wzroku drugiego człowieka. Dlatego w tym roku utworzono 112 nowych rejonów w najdalszych zakątkach kraju.
- Zapraszam wszystkich na stronę www.szlachetnapaczka.pl. Wybierajcie rodziny i pomagajcie, bo warto. To jest superrzecz, by w rodzinie budować wrażliwość u swoich dzieci, najbliższych - zachęca A. Bargiel, a K. Wielicki dodaje, że w tej akcji chodzi też o to, by zadbać o ludzkie ciepło. - Wystarczy spojrzenie i wiadomo, że można na kogoś liczyć - zaznacza.
- Pamiętam, jak samotnie schodziłem z Lhotse. Walczyłem w tej ścianie, już myślałem, że nie zejdę do namiotu na wysokości 7300 m. Byłem w hipotermii, miałem uszkodzony kręgosłup. I wtedy zobaczyłem punkcik, który idzie w moim kierunku. Czarny punkcik. To był mój partner. Wiedziałem, że on do mnie nie dotrze, nie poda mi ręki. Ale sam fakt, że ktoś idzie z pomocą, wystarczył. Nie zostałem sam. To dodało mi sił, wiary. Zszedłem z tej góry - wspomina.