Częścią uroczystości 125-lecia gniazda Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" było odsłonięcie pomnika wieloletniego naczelnika tej organizacji, lutnika i sportowca Franciszka Marduły.
Popiersie ustawiono przed siedzibą TG "Sokół" przy ul. Orkana.
Stanisław Marduła - syn Franciszka Marduły i obecny prezes zakopiańskiego "Sokoła" - podkreśla, że jego ojciec był kochający, ale bardzo wymagający i że to on wciągnął go w wir pracy organizacyjnej w "Sokole".
Dodaje, że pracując jako lutnik spędził z ojcem w jednej pracowni prawie 40 lat. - To były dla mnie chyba najszczęśliwsze chwile, jeżeli chodzi o moje życie zawodowe - mówi S. Marduła.
W czym dziś można naśladować Franciszka Mardułę? - Nie patrzeć tylko na sprawy finansowe, nie myśleć tylko o rzeczach doczesnych - tak jak robił to ojciec. Służyć drugiemu bez względu na to, czy to się opłaca czy nie - odpowiada pan Stanisław. Przypomina też ewangeliczną zasadę, by dobro czynić po cichu.
- Jeżeli ręka prawa coś daje, niech lewa o tym nie wie, a Pan Bóg ci to odda. Jest to absolutna prawda. Zarówno mnie, jak i ojcu, w sprawach bardzo trudnych pomagali ludzie, choć się tego nie spodziewaliśmy. Dobro zawsze wraca - podkreśla syn Franciszka.
Podobnie o swoim teściu mówiła 23 listopada, podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Alicja Hołoga-Marduła.
- Franciszek Marduła to piękny przykład człowieka niezwykłego i bardzo inspirującego. Wspaniały, spokojny człowiek, wkładający we wszystko co robił całe swoje serce i duszę. Bezpretensjonalny i skromny. Stąpał po drodze prawdy bez żadnych ulg i kompromisów, bez kalkulacji ekonomicznej - wspominała.
Przypomniała też, że Franciszek Marduła: - pozostawił po sobie nie tylko wielki dorobek twórczy w postaci kilkuset instrumentów lutniczych, ale również, a może i nawet przede wszystkim, grono wybitnych twórców współczesnego polskiego lutnictwa, wybitnych sportowców i przede wszystkim odrodzone z jego inicjatywy po czasach komunizmu zakopiańskie gniazdo "Sokoła" - mówiła synowa Franciszka.