Zbudowali ją własnymi rękami. Studenci wykopywali ziemię, dziewczęta wynosiły ją w wiaderkach na zewnątrz, a jezuici drżeli, czy bazylika wytrzyma. Wszystko w tajemnicy, by Urząd ds. Wyznań nie zainteresował się dziwnymi robotami w podziemiach świątyni.
Początki jezuickiego duszpasterstwa studentów sięgają 1951 r. Wtedy wystarczała niewielka salka katechetyczna, ale mijały lata, młodych przybywało. Nie mieścili się w niewielkim pomieszczeniu. Ostatecznie zakonnicy zdecydowali: trzeba zaadaptować dużą piwnicę pod bazyliką i urządzić tam kaplicę. Dawniej w tym miejscu był magazyn nieużywanych przedmiotów. Przechowywano tam stare lichtarze, figury, obrazy, klęczniki, krzesła, paczki z książkami. Było ciasno i mrocznie. – Nie mieliśmy pieniędzy. Własnymi rękami wydobyliśmy i przenieśliśmy ok. 30 wywrotek ziemi – wspomina Marta Gollinger-Tarajko.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.