- Męczeństwo św. Barbary przemawia do wyobraźni kolejnych pokoleń chrześcijan, przekonując o tym, co w życiu człowieka naprawdę się liczy - mówił kard. Stanisław Dziwisz, który w sanktuarium św. Jana Pawła II odprawił Mszę św. z okazji górniczego święta.
W papieskim sanktuarium na Białych Morzach zgromadzili się pracownicy przedsiębiorstwa GAZ-SYSTEM, by przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II i patronki górników św. Barbary modlić się za wszystkich wykonujących pracę w trudnych warunkach,
W homilii kard. Dziwisz podkreślał, że św. Barbara zostawiła tak przejmujące świadectwo wiary, że pamięć o niej przetrwała całe wieki w Kościele. - Dlatego powracamy do jej świadectwa, aby pogłębić i umocnić naszą wiarę, a także powierzyć naszą pracę i obowiązki, nasze sprawy i problemy wstawiennictwu świętej patronki - mówił.
Przywołując przekazy o życiu patronki górników, hierarcha przypomniał, że Barbara przyjęła chrzest wbrew ojcu i pogańskiej rodzinie, w której przyszła na świat. - Dokonała więc osobistego i świadomego wyboru, za który miała zapłacić najwyższą cenę. Nie uległa bowiem namowom i naciskom, nie odstąpiła od wiary nawet wtedy, gdy własny ojciec, bogaty poganin, zamurował ją w wieży – stwierdził. Jak ocenił, męczeństwo Barbary przemawia do wyobraźni kolejnych pokoleń chrześcijan, przekonując o tym, "co w życiu człowieka naprawdę się liczy, co jest i powinno być najważniejsze".
Hierarcha dodał, że św. Barbara naprawdę kochała swoich bliskich, ale nie mogła się wyrzec miłości, którą spotkała w Jezusie Chrystusie, co doprowadziło do konfliktu z rodzonym ojcem i męczeńskiej śmierci młodej chrześcijanki.
- Może zdajemy sobie sprawę, że naszą wiarą, naszym życiem, naszą postawą wobec Boga i bliźnich nie dorastamy jeszcze do takiego ideału chrześcijańskiego życia. Nie powinno nas to zniechęcać, ale zachęcić do podejmowania dzień po dniu postanowień i stawiania nawet małych kroków, by wytrwale kroczyć drogą miłości i służby - zauważył kaznodzieja.
Wieloletni sekretarz św. Jana Pawła II podkreślał ponadto, że wzorem dorastania do świętości był Karol Wojtyła, który od dzieciństwa nie miał łatwego życia, wcześnie osierocony przez matkę, a w młodości przez ojca. - W mrocznych latach drugiej wojny światowej młody Karol Wojtyła pracował jako robotnik w kamieniołomie oraz pobliskim Zakładzie Solvay. Tutaj, na tym terenie, dojrzewało jego pragnienie i decyzja, by poświęcić życie Bogu i ludziom na drodze kapłańskiej służby - przypomniał.
- Za każdym razem ksiądz, biskup, kardynał Karol Wojtyła, a następnie jako papież Jan Paweł II, musiał poszerzać przestrzeń swego serca, aby służyć tym wszystkim, do których był posłany - mówił kard. Dziwisz. Jak dodał, papież stał się dzięki temu "wielkim darem dla Kościoła i świata".