Zerwany przez silny wiatr dach wypożyczalni sprzętu narciarskiego spadł na cztery osoby.
Do tragicznego wypadku doszło na parkingu przy górnej stacji wyciągu narciarskiego Rusiń-Ski w Bukowinie Tatrzańskiej przed godz. 11. Mimo reanimacji nie udało się uratować 52-latki i jej 15-letniej córki. 21-latka - druga córka zmarłej kobiety - w bardzo ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala w Nowym Targu. Wieczorem zmarła.
Wśród poszkodowanych jest także spokrewniony z ofiarami 16-latek, który z urazami głowy i stłuczeniem barku trafił do szpitala w Zakopanem. Do szpitala trafił również mąż zmarłej kobiety, który doznał urazu psychicznego.
Okoliczności wypadku sprawdza prokuratura. - Mamy tutaj zaniechanie inwestora w zakresie zabezpieczania - mówił podczas briefingu prasowego prokurator Jacek Dyga z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem. Dodał, że interesuje go, kto "wykonał tak wadliwą konstrukcję". - Nie trzeba tu biegłego, żeby stwierdzić, że to nie miało prawa funkcjonować - podkreślił prokurator.
Wypożyczalnia była zorganizowana w naczepie tira obitej deskami, a blaszany dach był zbyt słabo zamocowany. Jak dowiedziała się PAP w Starostwie Powiatowym w Zakopanem, naczepa stała tam bez stosownego zgłoszenia.
Wyrazy współczucia dla rodzin ofiar wypadku w Bukowinie Tatrzańskiej złożył Marszałek Województwa Małopolskiego Witold Kozłowski.
Wyrazy głębokiego współczucia dla rodziny ofiar tragedii w Bukowinie Tatrzańskiej. Myślami i modlitwą łączymy się ze wszystkimi, którzy ucierpieli w tym wypadku. #bukowinatatrzanska
— Witold Kozłowski (@Kozlowski_W) 10 lutego 2020
Wojewoda małopolski Piotr Ćwik powiedział dziennikarzom, że poniedziałek 10 lutego "to najtragiczniejszy dzień, jeśli chodzi o dotychczasowy przebieg ferii zimowych w naszym województwie".
- Mając na uwadze rozmiar tragedii, która dotknęła poszkodowaną rodzinę, składam najszczersze kondolencje i wyrazy współczucia - powiedział wojewoda.