- Polaków z Brazylijczykami łączą wiara, miłość do Jana Pawła II, ale także posiadówki z byle powodu i chęć do zabawy - opowiada bp Zdzisław Błaszczyk, nowy biskup pomocniczy archidiecezji Rio de Janeiro, pochodzący z podkrakowskich Dziekanowic.
Magdalena Dobrzyniak: Gdzie jest serce Księdza Biskupa? W Rio czy w Dziekanowicach?
Bp Zdzisław Błaszczyk: Nie mam co do tego wątpliwości - Polska to moja pierwsza ojczyzna. Jednak Brazylia przyjęła mnie z otwartymi rękami i stała się moją drugą ojczyzną. To dlatego, że nasze ludzkie serce jest stworzone na obraz Bożego, mogę te dwie miłości łączyć. Kocham Polskę, kocham też Brazylię.
Młodemu kapłanowi, który 20 lat temu wyjeżdżał do dalekiego kraju z Krakowa, zapewne nie było łatwo oswoić się z odmienną kulturą, mentalnością, sposobami wyrażania wiary przez Brazylijczyków. Jak przebiegała ta nauka?
Szybko uświadomiłem sobie, że nie mogę wprowadzać zasady "tak ma być", według moich dotychczasowych doświadczeń. To było na pewno trochę trudne, ale o wiele bardziej fascynujące. Mówiąc obrazowo - przywiozłem do Brazylii walizkę z uzbieranymi przeżyciami, pragnieniami, wiedzą i wszystkim, kim jestem. Do pewnego momentu wyjmowałem z niej to, co miałem. W końcu zamknąłem ją i narodziłem się na nowo, ucząc się wszystkiego od początku.
Mógłby Ksiądz Biskup wspomnieć o swoich największych zaskoczeniach i największych trudnościach tamtego czasu?
Pierwsze miesiące były bardzo trudne. Trzeba było zmierzyć się z tęsknotą za tym, co zostawiłem za sobą – począwszy od rodziny, poprzez przyjaciół, różne przyzwyczajenia, a na jedzeniu kończąc. Nikogo wówczas nie znałem, nie znałem też języka. Czułem się i byłem tam naprawdę obcy. Prawie wszystko było zaskakujące i ciekawe: chaotyczny ruch drogowy; wylewność, serdeczność i spontaniczność w spotkaniach i na modlitwie; swobodne podejście do czasu własnego i innych... Długo można by wymieniać.
Mówią tam na Księdza Biskupa "padre Tiago". Jaką drogę przeszedł ks. Zdzisław, by stać się padre Tiago?
Niezbyt długą, ale na pewno radykalną. Ona mnie zmieniła i w dużej mierze wzbogaciła jako człowieka, chrześcijanina i kapłana. Stałem się nowym człowiekiem. A padre Tiago zrodził się z dość prozaicznych powodów. Brazylijczycy nie potrafią wymówić mojego imienia. Do Brazylii przyjechałem w dniu, kiedy Kościół wspomina bł. bp. Jakuba Strzemię. Jakub to po brazylijsku Tiago. Został moim nowym patronem, a ja z nowym imieniem zacząłem kolejny etap życia.
Spełniły się marzenia młodego kapłana, który oglądał film "Misja" i wyobrażał sobie siebie jako niosącego Ewangelię w dalekich krajach?
Nie do końca. Jeszcze musiałbym popracować w dżungli.(śmiech) Oczywiście, pragnąłem pracować tam, gdzie brakuje księży i to marzenie się faktycznie spełniło.
Co łączy Brazylijczyków i Polaków?
Wiara. Miłość do Jana Pawła II. Radość spotkań z innymi. Posiadówki z byle powodu i chęć do zabawy.
Czego mogą się od Brazylijczyków uczyć Polacy, jeśli chodzi o wyznawaną wiarę i sposób jej wyrażania?
Oj, wiele! Myślę, że moglibyśmy przejąć od nich trochę spontaniczności, oczywiście w pewnych granicach. Oni są też mistrzami przeżywania wiary z radością, żywiołowo. My jesteśmy pod tym względem bardziej powściągliwi. Jeśli zaś chodzi o życie w Kościele, z pewnością można się nauczyć od Brazylijczyków odpowiedzialności za parafię, nie budowania jej jedynie na księdzu, ale zaangażowania świeckich i umiejętności powierzania im wielu zadań we wspólnocie. Brazylijczycy są też bardzo otwarci na nowe wspólnoty, które są bogactwem tamtego Kościoła.
Brazylia to kraj wielkich kontrastów. Radość, żywiołowość obok przestępczości i przemocy, bogactwo obok skrajnego ubóstwa. Jakie są najważniejsze problemy mieszkańców Rio i jak Kościół stara się im zaradzić?
Głównymi są przemoc i bieda, ideologiczne pogłębianie rozłamów między ludźmi. Codziennością są napady, rabunki, brak poczucia bezpieczeństwa i terror wprowadzany przez handlarzy narkotyków. Jaką receptę na te zjawiska ma Kościół? Taką samą, jak od dwóch tysięcy lat. Kościół głosi Ewangelię, wraca do tego, co przyniósł światu Pan Jezus jako Dobrą Nowinę. Nawet w najtrudniejszej rzeczywistości, która jest udziałem mieszkańców tego pięknego kraju.
"Wypłyń na głębię" to zawołanie biskupie Ekscelencji. Na jakie głębie Kościoła w Rio chce Ksiądz Biskup wypływać?
Na głębie ducha, tam, gdzie wkrada się - poprzez wpływ protestantyzmu - duchowość powierzchowna, oparta na emocjach. Na głębie skarbów Kościoła, bo w bogactwie tradycji Kościoła jest wiele zapomnianego piękna. Na głębie ludzkich wartości, odsuniętych na bok przez kulturę "jednorazówek". I wreszcie - na głębie międzyludzkiego spotkania, zredukowanego dziś do kliknięć na smartfonie.
Całość rozmowy z bp. Zdzisławem Błaszczykiem - w "Gościu Krakowskim" nr 10 na 8 marca.