Naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zwrócił się z apelem, aby w związku z zagrożeniem epidemicznym zrezygnować z wyjść w Tatry. Ratownicy obawiają się, że sami mogą zostać zarażeni koronawirusem.
Mimo wprowadzonego w piątek przez władze Tatrzańskiego Parku Narodowego zakazu wejścia w Tatry, po górach wędrują turyści. W sobotę o pomoc poprosił turysta, który nie potrafił samodzielnie zejść ze Świnicy. W poniedziałek inny turysta spadł z Rysów. Strażnicy TPN ze szlaków zawrócili kilkudziesięciu turystów.
Choć zakaz nie dotyczy mieszkańców powiatu tatrzańskiego, ratownicy TOPR apelują, aby również oni nie wybierali się na górskie wędrówki.
- Jeżeli dojdzie u nas do konieczności kwarantanny, to nasze możliwości działania będą mocno ograniczone. Obawiamy się, że z uwagi na wytyczne, możemy nie udzielić pomocy potrzebującym, jeżeli sami będziemy objęci kwarantanną - powiedział naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
Naczelnik zwrócił uwagę, że zespół ratowników, pilotów i mechaników śmigłowca jest tak mały, że w krótkim czasie nawet podejrzenie zachorowania w tym gronie może spowodować drastyczne ograniczenie możliwości działania.
- Nasza prośba jest adresowana zarówno do tych, którzy wychodzą w góry mimo zakazu wprowadzonego przez TPN, jak i do mieszkańców Podhala, którzy nie są objęci zakazem. TOPR w ramach działań zapobiegawczych stara się, by ewentualne zakażenie, a nawet takie podejrzenie i wynikająca z tego na przykład konieczność kwarantanny, nie wykluczyło ratowników TOPR z możliwości działania w kolejnych tygodniach. Zastanów się, czy rzeczywiście musisz iść w Tatry - brzmi apel władz TOPR.