Do sanktuarium św. Józefa w Krakowie od lat pielgrzymują wierni z całej Polski. W tym roku Msze odbędą się z limitem wiernych w świątyni.
Święty Józef słynie ze skutecznych interwencji i konkretnych odpowiedzi na przedstawiane mu prośby. Jest także patronem Krakowa. Jego kult jest żywy, o czym świadczą liczne pielgrzymki do sanktuarium z cudownym obrazem świętego. Kustoszkami tego miejsca są siostry bernardynki.
"Modlitewny szczyt" w sanktuarium św. Józefa następuje w marcu, przy okazji obchodzonego 19 marca odpustu. W tym roku, ze względu na pandemię koronawirusa, Msze w kościele będą odbywać się według stałego planu, ale - jak informują siostry - w świątyni i na dziedzińcu może znajdować się nie więcej niż 50 osób.
Bernardynki związane są ze św. Józefem od samego początku istnienia wspólnoty. Klasztor powstał, gdy bp Jakub Zadzik przekazał swojej siostrze obraz świętego, ofiarowany mu w 1627 r. przez papieża Urbana VIII z poleceniem wybudowania w Krakowie kościoła pod wezwaniem ziemskiego opiekuna Syna Bożego. Powstały niewielka świątynia i przylegający do niej klasztor sióstr bernardynek. Wizerunek św. Józefa szybko zasłynął łaskami. Około roku 1770, w wigilię uroczystości św. Józefa, przyniesiono do kościoła ciężko chorą pannę Teresę Michałowską. Nie mogła chodzić, klęczeć ani nawet siedzieć, noszono ją więc na rękach. "Święty Józefie, wielu pocieszałeś, pociesz i mnie..." - wołała do świętego w cierpieniach. Patriarcha ulitował się nad nią i wyprosił jej uzdrowienie, a kobieta wstąpiła do wspólnoty sióstr i pozostała w klasztorze.
Natalia i Witold codziennie modlili się za wstawiennictwem św. Józefa w intencji wyjścia z nałogu i znalezienia sensu życia dla pana Staszka. Wyprosili jego powrót do świata trzeźwości. Ksiądz Wojciech z Warszawy przed obrazem św. Józefa usłyszał w sercu głos, aby iść drogą do kapłaństwa, a Wiktoria wymodliła u niego pracę dla męża i wymarzony dom. W klasztornych kronikach i księgach podziękowań takich historii jest wiele. Nie bez przyczyny kard. Karol Wojtyła często mawiał: "Idźcie do bernardynek! Ile razy prosiłem o modlitwę, zawsze byłem wysłuchany".
- Ludzie powierzają mu różne intencje. Proszą o pracę, o pomoc w sprzedaży mieszkania czy kupnie samochodu. Przychodzą do niego z trudnościami rodzinnymi i problemami ze zdrowiem. Młodzi zawierzają mu swoją przyszłość, prosząc o dobrego męża czy żonę - opowiada jedna z sióstr. Do klasztoru napływają intencje różnymi drogami: mailowo, pocztą tradycyjną, telefonicznie. Jest wielu takich, którzy przychodzą na furtę, by prosić o modlitewne wsparcie. - Chcą, by św. Józef towarzyszył im w życiu. Potrzebują tego zwłaszcza osoby pogrążone w smutku - dodaje mniszka.
- Jesteśmy szczęśliwe, mogąc dzielić się miłością do św. Józefa. Siostry odpisują na wszystkie listy i e-maile, przekazujemy sobie intencje, w jakich się modlimy. Dzielimy się losami ludzi, którzy nam się powierzają. To angażuje nasze serca - mówi bernardynka.
Siostry obserwują renesans kultu swojego opiekuna i patrona. Do niewielkiego kościoła przyjeżdżają pielgrzymki z całej Polski. Dlaczego właśnie on cieszy się popularnością wiernych? - Ludzie przeżywają różne tragedie i bolesne doświadczenia, i w tej swojej bezradności, w poczuciu bezsilności szukają świętych, którzy dają im poczucie bezpieczeństwa i wspierają. A św. Józef taki jest. To przyjaciel Boga, który dobrze znał trudy życia. On po prostu rozumie ludzkie potrzeby i odpowiada na nie bardzo konkretnie - wyjaśnia siostra.
- Polecamy mu siebie wzajemnie, naszych bliskich, przyjaciół, rodziny. On też wytwarza w naszej wspólnocie klimat pokoju. Pomaga nam czuwać nad sobą, byśmy nie zatraciły sensu życia zakonnego w nawale obowiązków, skupieniu na przestrzeganiu regulaminu dnia - podkreśla mniszka.
Święty Józef był blisko największych spraw, chociaż żył w ich cieniu. - Potrafił słuchać Ojca niebieskiego, by w wychowaniu Syna Bożego i towarzyszeniu Maryi postępować tak, jak Bóg tego od niego oczekuje. Jego miłość dojrzewała pod wpływem sytuacji trudnych i pięknych - uzasadnia siostra swoje przywiązanie do ziemskiego ojca Jezusa.
W 2016 r. kard. Stanisław Dziwisz podniósł kościół św. Józefa w Krakowie do rangi sanktuarium diecezjalnego.
Słynący łaskami obraz św. Józefa w kościele sióstr bernardynek. Magdalena Dobrzyniak /Foto GośćO kulcie św. Józefa u sióstr bernardynek piszemy w "Gościu Krakowskim" nr 11 na 15 marca.