Metropolita krakowski przewodniczył wielkopiątkowej Drodze Krzyżowej w sanktuarium pasyjno-maryjnym w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Rozważając kolejne stacje Męki Pańskiej arcybiskup zaznaczył, że nie doszłoby do ukrzyżowania Chrystusa, gdyby nie arcykapłani i uczeni w Piśmie.
- To oni byli niejako mózgiem całej akcji przeciwko Chrystusowi, która zaczęła się od samego niemal początku Jego publicznej działalności i która miała charakter ściśle religijny. Sprzeciw arcykapłanów i uczonych w Piśmie oraz faryzeuszów budziły zarówno sposób nauczania Chrystusa, jak i, przede wszystkim, jego treść. Dlatego chcieli Jego śmierci, uznając Go za bluźniercę - powiedział metropolita..
Ich wyrok wymagał jednak potwierdzenia ze strony namiestnika rzymskiego. Zdawali sobie sprawę z tego, że kwestie związane z różnicami doktrynalnymi w obrębie judaizmu nie będą go obchodziły, więc wybrali drogę oskarżeń o charakterze politycznym, odgrywając rolę rzeczników interesów Imperium Rzymskiego. Powiedzieli, że Chrystus odwodził od płacenia podatków, a także że sam siebie obwołuje królem, co naruszało porządek polityczny cesarstwa. Piłat zachowywał się przede wszystkim jako urzędnik, któremu nakazano zająć się kłopotliwą sprawą. Przeczuwał, że Jezus był niewinny, upewniała go w tym jego żona, która w nocy miała złe sny związane z Chrystusem, dlatego wobec tłumu umył ręce.
Metropolita przypomniał również, że do Izraela można należeć w sensie duchowym.
- Do Izraela Bożego należą bowiem ci, którzy, wywodząc się z ludów pogańskich, uwierzyli w Jezusa Chrystusa Syna Bożego. Oni stają się synami obietnicy, podobnie jak synami obietnicy stali się ci spośród Żydów, którzy uznali w Nim Mesjasza Pańskiego - mówił metropolita.
Przed taką szansą stał Piłat, z którym Jezus bardzo długo rozmawiał. Miał niepowtarzalną szansę, by uwierzyć w Jego zbawcze posłannictwo. Jednak władza sprawiła, że namiestnik stał się arogancki i nawet nie wsłuchiwał się w słowa Zbawiciela, a jako sceptyk odrzucał wszelką obiektywną prawdę. Był świadom, że posiada przewagę nad Chrystusem jako urzędnik rzymski.
- Tragedia, jaka się rozegrała przed sądem Piłata, była więc nie tylko tragedią niewinnego Sprawiedliwego, który stał się igraszką w politycznej grze między arcykapłanami a prokuratorem rzymskim i który ostatecznie został wydany na ukrzyżowanie. To była także tragedia Piłata, który jeszcze bardziej pogrążył się w sceptycyzmie i w czysto pogańskim żywiole, choć mógł się stać wyznawcą Prawdy i członkiem Chrystusowego Królestwa - zakończył arcybiskup.