O życiu Tanzanii w cieniu pandemii opowiada krakowski misjonarz ks. Wojciech A. Kościelniak, rektor Narodowego Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Kiabakari.
W kościele - dystans przynajmniej metra od siebie. Dla tych, którzy chcą mieć więcej przestrzeni, ustawiliśmy krzesła na werandach sanktuarium w odpowiedniej odległości. Komunia święta na rękę. Strefa ołtarza, paramentów liturgicznych to wyłącznie domena moja i siostry Jenipher. Mamy środek dezynfekujący obok tabernakulum, przed i po Komunii świętej myjemy dokładnie ręce. Lektorzy nie dotykają mikrofonów. Myjemy podłogi, ławki, ściany, ambonę i meble roztworem dezynfekującym i wciąż przypominamy wiernym, by po umyciu rąk nie dotykali ścian, ławek, nie opierali się - by zachowywali się jak chirurg po umyciu rąk przed operacją.
Katechumeni i przygotowujący się do I Komunii Świętej zostali odesłani do domów. Mają sami uczyć się modlitw i katechizmu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku na Wielkanoc będą ochrzczeni i przyjmą I Komunię Świętą.
Właśnie wyszło nowe rozporządzenie Konferencji Episkopatu Tanzanii - zakaz śpiewania w czasie Mszy św., zwłaszcza chórów, bo śpiewając głośno, energicznie wydycha się więcej i dalej, i można się pozarażać. Czekają nas zatem ciche Msze św. Jak to przeżyją moi ludzie? Bez śpiewu? Bez radości w okresie wielkanocnym? Tego najstarsi górale w Kiabakari nie pamiętają!
Trzecia sfera to nasz ośrodek zdrowia. Jesteśmy na pierwszej linii frontu. Na wypadek pacjentów z COVID-19 przygotowaliśmy izolatkę, zakup bezdotykowych termometrów, osobistych środków ochrony sanitarnej dla pracowników. Zrobiliśmy przyłbice z wnętrza kasków budowlanych i szybek od motocykli. Wynająłem kucharkę, by przygotowywała w ośrodku śniadania i obiady dla personelu, by ograniczyć do minimum ich krążenie po wsi i zwiększyć bezpieczeństwo. Przez ostatni miesiąc nie zostawiliśmy ani jednego kamienia nieobróconego w wysiłku, by zapewnić maksymalne bezpieczeństwo naszym pracownikom i pacjentom.
Potrzebujecie pomocy?
W ostatnim czasie otrzymaliśmy dofinansowanie z naszej archidiecezji w wysokości 2,5 tys. dolarów, za co jestem bardzo wdzięczny, ale to nie wystarczy. Na prowadzenie ośrodka i przestrzeganie reżimu higieniczno-sanitarnego potrzebujemy solidnego wsparcia. Mowa tu o ok. 3 tys dolarów miesięcznie. Ośrodek zdrowia w Kiabakari utrzymuje się wyłącznie z własnego dochodu, od pacjentów, w większości biednych ludzi, których i tak część leczymy za darmo. Nie wspiera nas ani rząd, ani diecezja Musoma. Liczymy jedynie na pomoc działającej w Krakowie Fundacji Kiabakari. Jak mówi przysłowie tanzańskie, "Haba na Haba hujaza kibaba", czyli "ziarnko do ziarnka, zbierze się miarka".
Czy w historii Kiabakari była już sytuacja porównywalna do tej, jaką mamy teraz?
Nigdy. To wydarzenie bez precedensu.
Jaki wpływ na religijność Tanzańczyków ma pandemia?
Ogromny! Ludzie ze wszystkich stron Tanzanii i zagranicy, zwłaszcza z Kenii, planowali przybyć do Kiabakari na święto Miłosierdzia Bożego. Niestety, musieliśmy im odmówić i zaprosić na pielgrzymkę w pierwszy weekend października. W zamian zapraszamy na Facebooku na transmisje online z naszego sanktuarium.
Prezydent Tanzanii ogłosił trzydniową narodową modlitwę w intencji o ustanie pandemii. Poprosił, by każdy Tanzańczyk modlił się zgodnie ze swoim wyznaniem. Natomiast Przewodniczący Konferencji Episkopatu Tanzanii wydał rozporządzenie, by modlić się Koronką do Miłosierdzia Bożego codziennie, aż do zakończenia pandemii. Za tydzień rozpoczyna się narodowa Nowenna w tej intencji.
U mnie w sanktuarium na codziennych Mszach jest o wiele więcej ludzi niż zwykle. Podobnie jest w innych świątyniach. Ktoś powie: "Jak trwoga to do Boga". Uważam jednak, że przez spowolnienie życia ludzie mają więcej czasu na modlitwę i refleksję.
Proszę w imieniu mej wspólnoty parafialnej i pielgrzymiej oraz w imieniu całej Tanzanii: módlcie się za nas, byśmy przeszli zwycięsko tę ciężką próbę wiary i człowieczeństwa w obliczu pandemii, i by się ona skończyła jak najszybciej.