- Rrozdaliśmy już 8 tys. maseczek. Drugie tyle rozdamy niebawem - opowiada ks. Tomasz Jajecznica.
Wikariusz parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gdowie mówi skromnie, że pomysł na to, by szyć maseczki, nie jest oryginalny ani autorski, bo akcja zrodziła się spontanicznie w całym kraju.
- W Gdowie szycie ruszyło w trzech miejscach, niezależnie od siebie, i trudno powiedzieć, kto był pierwszy, a kto dołączył. W przedsięwzięcie zaangażowały się m.in. panie z kół gospodyń w Zalesianach i Zagórzanach. Osobiście początkowo chciałem stworzyć wolontariat, który by pomagał, a nawet wyręczał osoby starsze w robieniu zakupów. Okazało się jednak, że to wzięły na siebie sklepy i gmina - wspomina ks. Tomasz.
Współpracujący z ks. Tomkiem strażak ochotnik Andrzej Małek zaproponował więc, by podjąć się szycia maseczek, których nigdy dość. - Akcja szybko rozrosła się tak, że dziś trudno jest ją objąć - wyszła nie tylko poza granice parafii, ale nawet powiatu, sięgając Łąkty, Brzeska, Bochni - podkreśla ks. Tomasz.
Dzięki kontaktom A. Małka było jasne, gdzie zapotrzebowanie na sprzęt ochronny jest największe - zgłoszenia przychodziły m.in. z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego czy od ratowników z Wieliczki. - Później pomagaliśmy też policji, straży pożarnej, szpitalnym oddziałom, które nie są bezpośrednio narażone na kontakt z wirusem, ale również potrzebują zabezpieczenia (radiologia czy stacje diagnostyki). Maseczki przekazaliśmy także do Szpitala im. Babińskiego, gdzie wkrótce okazało się, że został wykryty koronawirus - dodaje ks. Jajecznica.
O akcji zrobiło się głośno, więc pojawiali się kolejni darczyńcy, którzy przekazywali przyłbice, płyn do dezynfekcji, mydło, rękawiczki, kombinezony ochronne.
- W końcu pojawił się człowiek, który postanowił zasponsorować coś większego. Po rozeznaniu potrzeb zamówiliśmy urządzenie do dezynfekcji karetek metodą zamgławiania dla KRP w Gdowie. Czekamy na nie, a zanim zostanie sprowadzone, udało się też wypożyczyć takie urządzenie - mówi ks. Tomasz.
Zamówiona została też butla z tlenem i z reduktorem oraz zaworem dla oddziału pediatrycznego szpitala w Myślenicach. Wypożyczony został z kolei ozonator do stosowania w karetkach i radiowozach w Gdowie.
Trudno policzyć, jak wiele osób dołożyło już swoją cegiełkę do akcji. - Ona jest kojarzona z moim nazwiskiem, ale największy ciężar spoczywa na paniach szyjących i krojących materiał (na czele z panią Dorotą Ładygą), które pracę łączą z modlitwą, oraz na darczyńcach. Są też łączniczki, które przekazują materiały. W krojeniu materiału wspierały nas Etnoszafa (szwalnia szyjąca regionalne stroje z Gdowa), firma AS-Garnitex z Pcimia. Ja i Andrzej Małek tylko to wszystko spinamy i dostarczamy, gdzie trzeba - wylicza ks. Tomasz. - Na dziś przekazaliśmy ok. 8 tys. maseczek, drugie tyle jest w trakcie szycia. Gdy rozkręcaliśmy akcję, trwał Wielki Post. Pomyślałem wtedy, że te maseczki to takie współczesne chusty Weroniki. Chyba coś w tym jest.