Apeluje o to proboszcz parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego z podkrakowskiej Woli Filipowskiej.
Apel ma związek ze zbliżającym się majem, miesiącem nabożeństw do Matki Bożej. W tym czasie ludzie często, zwłaszcza w małych miejscowościach i na wsiach, gromadzą się przy polnych kapliczkach czy przydrożnych krzyżach, by wspólnie odmówić Litanię Loretańską. Ozdabiają kapliczki kwiatami, palą świeczki i znicze. Stają się one charakterystycznymi "wizytówkami" polskiego krajobrazu.
"W trosce o nas wszystkich prosimy, by nie palić przy nich świec oraz zniczy. Zwłaszcza teraz, kiedy nasz kraj nawiedza susza, a zagrożenie pożarowe jest ogromne, taka zapalona świeczka może być początkiem tragedii" - alarmuje na Facebooku parafii św. Maksymiliana w Woli Filipowskiej proboszcz.
Jak podkreśla, "nie chcemy, by nasze domy, łąki i lasy znalazły się w niebezpieczeństwie".
"Świeczki zostawmy w domach, a te zapalone przy kapliczkach - zgaśmy. Nie stwarzajmy niebezpieczeństwa pożarów!" - apeluje.
Parafia w Woli Filipowskiej istnieje od 40 lat. W 1977 kard. Karol Wojtyła poświęcił kamień węgielny pod budowę kościoła oraz akt erekcyjny. Budowa świątyni została zakończona w 1983 r., kiedy to konsekracji kościoła dokonał bp Stanisław Smoleński. Proboszczem leżącej niedaleko Krzeszowic parafii jest ks. Jan Raczek.