Szymon Makuch przebiegł w 10 dni 780 km - z Helu do Krakowa. Biegł, by pomóc Łukaszowi Dacie, biegaczowi po wylewie.
Bieg maratoński to bieg na dystansie 42,195 km. Legendarny posłaniec Filippides przebiegł go po bitwie pod Maratonem, wpadł na agorę w Atenach, zdołał krzyknąć: "Zwycięstwo!" i padł martwy z wysiłku. W legendzie tej, jak w każdej dobrej legendzie, nie ma oczywiście ani słowa prawdy, oprócz dwóch rzeczy - faktycznie zwyciężyli Grecy i dystans między Maratonem a Atenami wynosi ok. 40 km.
Szymon Makuch przebiega dziennie dwa maratony i nie tylko od tego nie umiera, ale jeszcze pomaga innym żyć. Łukasz Data, biegacz po wylewie, od dwóch lat walczy o powrót do zdrowia. Konieczna rehabilitacja nie jest tania - 40 tys. zł za 3 miesiące zabiegów i ćwiczeń.
Żeby wspomóc Łukasza, Szymon zaplanował bieg przez całą Polskę - z Helu do rodzinnego Krakowa. 780 km w 10 dni. Dwa maratony dziennie. Można było obserwować wydarzenie w serwisie społecznościowym, można było składać pieniądze na: zrzutka.pl.
20 sierpnia na dachu hali Cracovii przy Błoniach zakończył się już drugi taki "Bieg po emocje" S. Makucha. Zebrano ponad 25 tys. zł. Przy okazji wyszło na jaw, że biegi na długich dystansach są dyscypliną zespołową. W trasie S. Makuchowi odnowiła się kontuzja i nie mógł kontynuować tak wielkiego wysiłku. Towarzyszący mu zespół wspierający drużynowo ukończył bieg. Na metę w Krakowie wbiegli wszyscy razem.