Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach ma finansowe kłopoty, spowodowane pandemią koronawirusa. Pomóc można, m.in. kupując... kawę.
W marcu, gdy w Polsce ogłoszono stan pandemii, zamknięty został Dom Duszpasterski działający przy łagiewnickim sanktuarium. Na etatach pracuje tam prawie 40 osób. To m.in. pracownicy kuchni, obsługa hotelu oraz restauracji. Kolejnych kilkadziesiąt osób jest zatrudnionych przy bazylice Bożego Miłosierdzia.
- Sytuacja była dramatyczna. Patrząc w przyszłość i myśląc o pielgrzymach, nie chcieliśmy nikogo zwalniać. Jednocześnie zostaliśmy odcięci od normalnej pracy, co skutkowało chociażby brakiem możliwości zdobycia pieniędzy na pensje dla pracowników - wspomina Małgorzata Pabis, rzecznik prasowy sanktuarium.
Wtedy pojawił się pomysł na wypiek ciast wielkanocnych, które można było zamawiać telefonicznie czy mailowo w Łagiewnikach. Akcja cieszyła się dużym zainteresowaniem, a ciasta smakowały.
Potem ruszyła "Pierogarnia". - Zaczęliśmy robić - własnoręcznie, z polskich produktów - pierogi, gołąbki, krokiety. To był strzał w dziesiątkę. Nasz pomysł spodobał się ludziom, a ci, którzy raz kupili, często wracali po kolejny obiad - opowiada M. Pabis.
Rzecznik prasowy wspomina wzruszające rozmowy z ludźmi, którzy specjalnie przyjeżdżali kupić pierogi właśnie dlatego, że mogli w ten sposób pomóc w funkcjonowaniu sanktuarium. Do tej pory niektórzy stali klienci pojawiają się codziennie. - Kiedy mogliśmy znów wszystko otworzyć, było jasne, że pierogi muszą zostać - mówi M. Pabis.
Od lipca Dom Duszpasterski ma nowego dyrektora, którym został ks. Mateusz Wyrobkiewicz. Wraz z nim pojawiły się kolejne pomysły. Przygotowano nowy wystrój zewnętrzny zwracający uwagę przechodzących i zachęcający do zatrzymania się i skorzystania z ciekawej oferty gastronomicznej.
Restauracji nadano nazwę Agape, która nawiązuje do wspólnego posiłku, braterskiej uczty, na której gromadzili się po Eucharystii pierwsi chrześcijanie. Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi dobrej woli udało się niedawno otworzyć nowy punkt restauracji z lodami oraz "kawą z Łagiewnik" i rozstawić na zewnątrz kilka stolików dla gości.
- W czasie pandemii wiele osób ucieka od zamkniętych przestrzeni, a tu mogą usiąść na zewnątrz - mówi ks. Wyrobkiewicz.
Dyrektor Domu Duszpasterskiego podkreśla, że ważnym elementem jest łagiewnicka kawa, serwowana w punkcie z widokiem na bazylikę. - Chcieliśmy mieć coś swojego, związanego z naszą restauracją. Kawa stała się głównym punktem tej naszej rewolucji - mówi ks. Wyrobkiewicz. Pochodzące z Wietnamu ziarna są w Krakowie wypalane i pakowane specjalnie dla sanktuarium. - Można ją kupić tylko u nas - zapewnia.
Kawę można wypić na miejscu albo zabrać do domu - w ziarnach lub zmieloną. Można ją zamówić także przez internet (szczegółów można szukać na stronie: milosierdzie.pl). To swoista cegiełka na wsparcie Domu Duszpasterskiego.
- Pielgrzymów obecnie jest dużo mniej. Nam zależy na tym, aby godnie przyjąć wszystkich, którzy do nas docierają i zapewnić im wszystko to, czego pątnicy potrzebują. Nikogo więc z pracowników nie zwolniliśmy, choć utrzymać to wszystko na obecnym poziomie jest bardzo trudno. Ze swojej strony robimy wszystko, co możemy - podkreśla M. Pabis.
Rzecznik prasowy zapewnia, że w Domu Duszpasterskim zachowywane są wszystkie procedury sanitarne, jest dużo punktów z płynami do dezynfekcji, tak że pielgrzymi mogą czuć się bezpieczni. - Posiadamy certyfikat Polskiej Organizacji Turystycznej "Przestrzeń bezpieczna". Można u nas także zrealizować bon turystyczny - informuje M. Pabis.
- Teraz wszystko zależy od tego, czy znajdą się osoby, które z nowej oferty w Łagiewnikach będą chciały skorzystać. Bez takiego wsparcia będzie nam trudno przetrwać - nie kryje M. Pabis.