Leszek Długosz wydał niedawno już czwarty książkowy wybór swych wierszy. Ich od razu rozpoznawalny ton przyciąga wielu czytelników.
Dyrektor Biblioteki Kraków dr Stanisław Dziedzic podkreśla, że na piosenkach Leszka Długosza wychowywały się kolejne pokolenia słuchaczy. – To jednak nie tylko pieśniarz i kompozytor.
To również wyrafinowany poeta kontynuujący najlepsze polskie tradycje tej sztuki – mówi. Nakładem Biblioteki, w serii „Poeci Krakowa”, ukazał się niedawno 160-stronicowy wybór wierszy niegdysiejszej podpory artystycznej Piwnicy pod Baranami, zatytułowany „Do szkiełka z Muzeum Czartoryskich”. – To już czwarty wybór wierszy krakowskiego poety z Zaklikowa rodem. Nie każdy ze współczesnych twórców może tym się pochwalić – mówi Waldemar Smaszcz, krytyk literacki i edytor zbiorów poetyckich, autor erudycyjnego wstępu do książki. – Leszek Długosz panuje po mistrzowsku nad słowem zawartym w jego wierszach. Czyni to jednak pozornie nonszalancko, niekiedy przy użyciu prostej rymowanki, a w rezultacie wszystko układa się w harmonijną całość – wyjaśnia W. Smaszcz. – Długosz jest niewątpliwie poetą chwili, poetą nastroju. Niewielu innych potrafi je przywoływać tak jak on. Jest jedyny w swoim rodzaju. Powiadano o Chopinie, że wystarczy usłyszeć trzy nuty, by od razu rozpoznać, że wyszły od niego. Podobnie z wierszami Długosza – są od razu rozpoznawalne – dodaje.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się