Od jutra w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego będzie można oglądać kilkaset dzieł malarskich Szymona Czechowicza (1689-1775), wybitnego malarza polskiego doby późnego baroku. To pierwsza wystawa monograficzna artysty zwanego "geniuszem baroku".
Był skromny, pobożny i bardzo pracowity. Klasą artystyczną nie ustępował najlepszym malarzom rzymskim.
- Pokazujemy dzieła artysty najwyższej klasy, który jest znakiem wielkości kultury I Rzeczypospolitej w czasach jej upadku politycznego, który jednak w historii sztuki był obecny w zbyt małym stopniu wobec tego, na ile zasługuje. Pokazujemy twórcę, który zmienia historię sztuki polskiej - powiedział prof. Andrzej Szczerski, dyrektor MNK. Zwrócił uwagę, że działalność artystyczna Czechowicza pokazuje, że malarstwo polskie zaczęło się na dobre wcześniej niż dotąd zwykło się przypuszczać. - Pokazujemy, jak ważne były dla naszego dziedzictwa związki z krajami Morza Śródziemnego, przede wszystkim z Włochami. Powracamy na salony artystę, któremu miejsce od dawna tam się należy - dodał dyrektor MNK
Urodzony w Krakowie, wykształcony w Rzymie, gdzie po ukończeniu akademii malarskiej im. św. Łukasza działał do 1730 r., przez ostatnie blisko pół wieku życia działający znów w Polsce, Czechowicz malował głównie dzieła religijne. - Jego mistrzostwo jest widoczne szczególnie na obrazie z kościoła pw. św. Stanisława w Rzymie, przedstawiającym św. Jadwigę Śląską stojącą pod krzyżem Chrystusa. To jest najwyższe cis jego malarstwa - powiedział dr Tomasz Zaucha, kurator wystawy, której aranżację zaprojektowała Luiza Berdak. - Gdy ktoś widział ten obraz w Rzymie, to teraz go nie pozna. Przedtem był żółty od werniksów, teraz, dzięki zabiegom konserwatorskim, odzyskał zaś dawną kolorystykę - przypomniał kurator wystawy. Konserwację tego dzieła sfinansowały: Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W sumie na potrzeby wystawy przeprowadzono konserwację 109 dzieł.
Niezwykłe są zespoły obrazów z Rzymu, Lwowa, Wilna. Lubartowa i Tykocina. Zwraca uwagę m.in. cykl czterech malowideł z kościoła parafialnego z Tykocina, fundacji Jana Klemensa Branickiego, jednego z najpotężniejszych magnatów Rzeczypospolitej.
Magnaci byli hojnymi mecenasami malarza. W latach 60. XVIII w. hetman Wacław Rzewuski zaprosił Czechowicza do swego zamku w Podhorcach, by namalował cykl obrazów do jego galerii. Wykupił także niektóre dawniejsze dzieła artysty. Znalazły się one w tzw. zielonym pokoju, który teraz zrekonstruowano na potrzeby wystawy. - Było to swoiste muzeum jednego artysty, jego wystawa monograficzna - powiedział dr Zaucha.
- Malował w stylu, który obowiązywał w XVIII w. w Rzymie. Te przedstawienia były mniej dramatyczne niż dawniejsze, niemniej nadal emocjonalne. Odwoływały się przy tym do wzorów klasycznych. Czechowicz znakomicie przedstawiał figury ludzkie, używał też wysmakowanej kolorystyki - przypomniał kurator wystawy.
Jej przygotowanie było dużym wyzwaniem logistycznym. - Wpierw trzeba je było odszukać, nie tylko w Polsce, nakłonić właścicieli, głównie kościelnych, do zgody na wypożyczenie, wydobywać je, niekiedy żmudnie, z wnętrz świątyń i muzeów no i przewozić bezpiecznie do Krakowa w trakcie pandemii koronawirusa - powiedział dr Zaucha.
Dowodem najwyższej klasy malarskiej Czechowicza jest jego obraz z kościoła pw. św. Stanisława w Rzymie, przedstawiający św. Jadwigę Śląską przed krzyżem Chrystusa. Bogdan Gancarz /Foto Gość