"Pan Jezus w Kazaniu na górze nie obiecuje łatwych rozwiązań, Kościoła bez skaz na wizerunku, zgody ze światem, życiowego powodzenia. Ubodzy, płaczący, smutni, prześladowani - takiego przepisu na szczęście nie znajdziemy w popularnych poradnikach" - pisze bp Damian Muskus OFM.
Łatwych rozwiązań nie ma.
"Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę…". Przywykł do takich widoków. Często tłumnie gromadzili się wokół Niego ludzie, by słuchać Jego nauki, stawiać Mu pytania albo zwyczajnie prosić o cud. Niestety doświadczył też innych reakcji tłumu, gdy stał przed obliczem Piłata, gdy szedł dźwigając krzyż, gdy umierał.
Znających choć trochę Ewangelię nie trzeba przekonywać, że swoją miłością Jezus ogarnia cały rodzaj ludzki. Zarówno tych, którzy Mu uwierzyli i starają się żyć Jego nauką, jak i tych, którzy Go odrzucają i ranią. Jemu zależy na każdym człowieku i każdego pragnie obdarzyć szczęściem. Tylko od nas zależy, czy przyjmiemy oferowany przez Jezusa przepis na szczęście. Czy przyjmiemy naukę Błogosławieństw, które są esencją Dobrej Nowiny, drogowskazem dla Jego uczniów i szkołą myślenia według Ewangelii?
Paradoks Błogosławieństw polega na tym, że choć nie są pakietem ekskluzywnych porad dla wybranych, a wręcz przeciwnie - zaproszeniem dla wszystkich - to jednak ich wypełnianie wiąże się z wyborami, które bywają trudne, a czasem wręcz heroiczne. Pan Jezus w Kazaniu na górze nie obiecuje łatwych rozwiązań, Kościoła bez skaz na wizerunku, zgody ze światem, życiowego powodzenia. Ubodzy, płaczący, smutni, prześladowani - takiego przepisu na szczęście nie znajdziemy w popularnych poradnikach.
Tajemnicą szczęścia oferowanego przez Jezusa jest bowiem On sam. To z Nim i ze względu na Niego chrześcijanie są zdolni do tego, by znosić prześladowania, bez uciekania się do przemocy upominać się o sprawiedliwość, by kochać nieprzyjaciół, by pochylać się nad biedami ludzkimi.
Czy jesteśmy w stanie zbudować idealny świat? Niestety nie! Zbyt wiele nas różni, za dużo złej woli jest w nas i wciąż za mało empatii i wrażliwości, zbyt mało zdolności do poświęceń.
To nie znaczy jednak, że jesteśmy skazani na porażkę. Jest On, Któremu możemy zaufać i w Nim się odnowić. To On, Jezus, może uleczyć nawet najbardziej poranione serce i sprawić, by stało się ono silne miłością i ewangelicznie piękne.
P.S. Przecież w tłumie Wszystkich Świętych wielu jest takich, którzy większą część swego życia nie interesowali się świętością....
Tekst rozważań pochodzi z facebookowego profilu bp. Damiana Muskusa.