W krakowskim kościele franciszkanów modlono się dziś w intencji dr Wandy Półtawskiej i jej zmarłego niedawno męża Andrzeja, profesora filozofii. Mszę św. odprawił o. Piotr Kantorski OFM Conv.
Wanda Półtawska, dama Orderu Orła Białego, ukończyła dziś 99 lat. - Do intencji urodzinowej dołączyliśmy również intencję o spokój duszy pana profesora. Pani Półtawska jest honorowym prezesem naszego stowarzyszenia - Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego w Ravensbrück. Powstało ono m.in. z jej inicjatywy po to, by pamięć o ravensbrüczankach była przekazywana następnym pokoleniom. My, ich dzieci, staramy się to robić. Skoro nasze matki już nie żyją, to panią Wandę traktujemy jak matkę - powiedziała prof. Elżbieta Kuta, prezes stowarzyszenia, wieloletnia wykładowczyni botaniki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jej mama Jadwiga była w latach 1941-1945 więźniarką tego obozu.
- Jest dla mnie tak jak matka - i wzorcem, i pomocą, i świadkiem; wszystkim, czym trzeba w danej chwili. Jest osobą niezwykle otwartą na ludzkie potrzeby. Kiedy się o nich dowiaduje, od razu rzuca się do organizowania pomocy. Ma zacięcie pedagogiczne. Jest nastawiona na przekazywanie swojego doświadczenia i przede wszystkim nauki św. Jana Pawła II. Była świadkiem jego życia i śmierci - powiedział Andrzej Róg, znany aktor krakowski, od lat współpracujący z dr Połtawską, m.in. przy organizacji koncertów "Siła miłości", poświęconych ofiarom obozu, w którym była więziona.
Urodzona 2 listopada 1921 r. dr Półtawska, lekarz psychiatra, niestrudzona obrończyni życia, przyjaciółka papieża Jana Pawła II, jako 20-letnia dziewczyna, uczestniczka konspiracji niepodległościowej w Lublinie, została w 1941 r. aresztowana przez gestapo. Po długotrwałym i pełnym tortur śledztwie została w listopadzie 1941 r. zesłana do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück z zaocznym wyrokiem śmierci. Była tam obiektem eksperymentów pseudomedycznych i świadkiem śmierci oraz upodlenia. W obozach przebywała do 7 maja 1945 r. Tamtego roku, leżąc na pryczy obozowej obok zimnego ciała zmarłej Cyganki, postanowiła, że zostanie lekarzem. Zdawała egzamin wstępny na studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, mając świadomość braków w swojej wiedzy. Napisała więc po prostu na kartce: "Pięć lat nie miałam styczności z nauką, siedziałam cztery lata w więzieniu i lagrze - chcę być lekarzem". I rzeczywiście. Skończyła medycynę. Jej specjalnością lekarską stała się psychiatria, zajęła się również medycyną pastoralną. W 1960 r. została szefową Instytutu Teologii Rodziny, działającego przy krakowskiej kurii metropolitalnej. Wyszła za mąż za Andrzeja Półtawskiego (1923-2020), późniejszego filozofa. Urodziła pięcioro dzieci, z których przeżyły cztery córki. Po wojnie m.in. starała się dawać świadectwo o przeżyciach obozowych. Napisała m.in. książkę wspomnieniową "I boję się snów". Starała się nie bez przeszkód o upamiętnienie na terenie byłego obozu w Ravensbrück, więzionych tam niegdyś Polek. Prowadziła także badania tzw. dzieci oświęcimskich, osób, które jako dzieci trafiły do obozów koncentracyjnych.
Przełomem w jej życiu było poznanie w latach 50. XX w. Karola Wojtyły. Z czasem zrodziła się między nimi więź, powstała "w wielkiej sprawie ratowania życia ludzkiego". "W zakrystii na Wawelu w tłumie ludzi jednoznacznie zostałam nazwana siostrą - siostrzyczką - i tak już zostało na zawsze: siostra i brat" - napisała w swoich "Beskidzkich rekolekcjach" (2009), będących zapisem tej duchowej przyjaźni z Karolem Wojtyłą. Wanda Półtawska wywarła niewątpliwie wpływ na papieską teologię ciała, bo Wojtyła liczył się z jej zdaniem. "Byłaś i nadal pozostajesz moim »ekspertem« osobistym od dziedziny Humanae vitae. Tak było od dwudziestu z górą lat i to należy nadal utrzymać. W kontekst owego »eksperta« wchodzą różne sprawy, którymi de facto się zajmowałaś i na których się znasz, problem etycznej regulacji poczęć, wychowanie młodzieży »do miłości«, medycyna pastoralna" - napisał do niej w grudniu 1978 r. już jako Jan Paweł II.
"Obrona życia nienarodzonych to jest niesamowite dzieło jej życia. Odwagi i determinacji, z jaką to wszystko robi, można jej zazdrościć. Wiele razy była atakowana, opluwana, a jednak nigdy się nie poddała" - powiedział Tomaszowi Krzyżakowi, autorowi biografii jubilatki ks. dr hab. Antoni Świerczek z UPJPII, niemający wątpliwości, że to W. Półtawskiej życie zawdzięcza wiele tysięcy dzieci. Wiele z nich zwraca się do niej: "mamo". Przekonana o słuszności tego, co robi, nie jest jednak przekonana do opowiadania o swoim życiu, "bo to nikomu niepotrzebne".
Porad jednak nie szczędzi. "Człowiek powinien interesować się tym, kim jest. Ostatnie zdanie papieża Jana Pawła II przed śmiercią brzmiało: »Pamiętaj, że Pan Bóg jest i on światem rządzi«" - mówiła w we wrześniu ub. roku w krakowskiej franciszkańskiej Auli bł. Jakuba po rozstrzygnięciu ogólnopolskiego konkursu poświęconego polskim ofiarom niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück. "To, że jest się w danym miejscu i czasie, to, że jest się Polakiem, to rezultat zamysłu Bożego. Człowiek dostał zaś od Boga nieprawdopodobne dary. Elementem tego planu w naszym przypadku jest to, że mamy być na tej ziemi, tzn. w Polsce" - dodała wówczas.
Czytaj także: