Metropolita krakowski przewodniczył dziś w katedrze wawelskiej Mszy św. z okazji uroczystości Objawienia Pańskiego. Mówiąc o wydarzeniach ewangelicznych, nawiązywał także do współczesności.
W homilii mówił m.in. o znaczeniu teologicznym dzisiejszej uroczystości. Zaznaczył, że jej istotą jest teofania, czyli objawienie się Boga człowiekowi. - W tajemnicę dzisiejszej uroczystości wpisuje się też szczególna zdolność człowieka, który jest w stanie przyjąć to Boże objawienie, uwierzyć w nie i wyrazić to swoją codzienną postawą - mówił abp Marek Jędraszewski. Trzecim wymiarem uroczystości Objawienia Pańskiego jest fakt, że Bóg w sposób dotąd niewyobrażalny wszedł w dzieje człowieka, stając się jednym z nas.
- Dzięki Jezusowi mamy do czynienia z objawieniem się człowieka człowiekowi - mówił arcybiskup, zwracając uwagę, że Syn Boży, stając się człowiekiem, ubogaca ludzi swoim człowieczeństwem - prawdą o tym, na czym polega godność bycia człowiekiem, na czym polega jego los i ostateczne przeznaczenie. - Chrystus jest kluczem dla każdego - także niewierzącego - człowieka, by mógł zrozumieć siebie, swoją godność, wielkość, przeznaczenie - stwierdził metropolita, odwołując się do nauczania św. Jana Pawła II. - Dzieciątko Jezus mówi, jak wielkie jest każde dziecko. Jak ogromną ma godność Bożego dziecka i jak święte jest jego życie - dodał.
Metropolita zwrócił także uwagę na szczególną prawidłowość. - Wszędzie tam, gdzie jest otwarcie człowieczego serca na Boga objawionego w Chrystusie, tam jest też otwarcie się na drugiego człowieka, na jego życie i jego los. A tragedia zaczyna się wtedy, gdy pojawia się postawa, którą można wyrazić przez hasło: "Bogu już dziękujemy" - mówił abp Jędraszewski, dodając, że Ewangelia jest ciągle aktualna i niezwykle realistyczna w prawdzie o Bogu i człowieku. - My, ci, którzy uwierzyli, prawdę o Bogu musimy głosić światu. Kiedyś Bóg posłużył się gwiazdą, żeby Mędrców doprowadzić do Dzieciątka Jezus. Dzisiaj Bóg chce posłużyć się nami. To my mamy być tymi światłami, prowadzącymi innych do uznania, że oto Dzieciątko Jezus jest prawdziwym Bożym Synem, który narodził się dla naszego zbawienia - mówił arcybiskup, zaznaczając, że świadectwo wiary nie jest łatwe.
Powiedział, że w centrum odczytywanego dziś fragmentu Ewangelii jest Dzieciątko Jezus, ale obok Niego są także czterej inni bohaterowie opisywanych zdarzeń - trzy podmioty zbiorowe: Mędrcy ze Wschodu, "cała Jerozolima", Maryja i Józef - oraz podmiot indywidualny, jakim był Herod Wielki. Metropolita krakowski, na zasadzie analogii, wskazał na cztery typy współczesnych ludzkich postaw.
Mędrcy ze Wschodu byli wpatrzeni w tajemnice kosmosu, odległych planet i gwiazd, ale odważnie poszukiwali prawdy, wierzyli w jakieś siły ponadnaturalne, w jakiegoś Boga, a także znali żydowskie proroctwa o Mesjaszu, których realizację zobaczyli w Jezusie. - Byli w swojej pokorze gotowi, by upaść na twarz przed Dzieciątkiem Jezus. Oddali hołd przynależny najwyższemu władcy, a wiemy, że w tamtych czasach dziecko - ze względu na swoją słabość i kruchość - znaczyło niewiele. A oni padli na twarz i złożyli Mu dary - mówił arcybiskup. Według niego, współczesnymi mędrcami są naukowcy, ludzie, którzy poznają świat i prawidła nim rządzące. Arcybiskup zaznaczył, że dzisiejsi uczeni - zwłaszcza genetycy - wskazują m.in. na prawdę o początkach ludzkiego życia, które zaczyna się od poczęcia.
Drugim bohaterem dzisiejszej Ewangelii jest król Herod, któremu historia - za zasługi administracyjne - przyznała tytuł "wielki", chociaż to przewrotność dziejów, bo był okrutnikiem niecofającym się przed największymi nawet zbrodniami (zamordował swoją matkę i syna), psychopatą zazdrosnym o swoją władzę, człowiekiem podstępnym i kłamliwym.
Współczesną analogię do króla Heroda - zdaniem arcybiskupa - stanowią ludzie, którzy w każdym "niezaplanowanym" dziecku widzą niemal śmiertelne zagrożenie dla siebie i swojego dotychczasowego życia, dlatego uważają, że to dziecko nie powinno istnieć. To, co już jest w łonie matki, określają na różne możliwe sposoby, żeby nie powiedzieć, że jest to dziecko, które domaga się opieki i miłości. Dzisiejsi herodowie skupieni są na własnym "ja" i na tzw. samorealizacji, a wszystko, co temu "ja" zagraża, jawi się jako wróg, którego należy usunąć z przestrzeni własnego życia.
Trzeci podmiot ewangelista Mateusz określił ogólnie jako "cała Jerozolima". Rytm emocji i reakcji arcykapłanów i uczonych ludu był całkowicie dyktowany nastrojami Heroda, które sparaliżowały nie tylko ich postępowanie, ale także wiarę. Wiedzieli, że Betlejem będzie miejscem narodzin Mesjasza, ale nie udali się tam, by zobaczyć nowo narodzonego króla żydowskiego, jakby prawda o Chrystusie była im zbędna.
Analogią do tej postawy są współcześnie oportuniści, ludzie żyjący w okowach politycznej poprawności i tzw. tolerancji, gotowi walczyć o tzw. prawa dla zwierząt, ale nie o życie poczętych, a jeszcze nienarodzonych dzieci, proponujący referenda w sprawie aborcji. - Zwykły rozum mówi, że w tych sprawach się nie dyskutuje i nie większość - w sensie demokratycznym - ma decydować, czy ktoś ma żyć, czy nie - mówił metropolita krakowski.
Szczególnym podmiotem dzisiejszej Ewangelii są Maryja i Józef. Ich wzajemna, ufna miłość wynikała z pełnego zaufania wobec woli Bożej, dlatego przyjęli powołanie, którym zostali obdarzeni. Od początku byli zatroskani i odpowiedzialni za życie Dzieciątka Jezus. Ich postawę można dziś dostrzec w rodzicach i lekarzach walczących z wielkim wysiłkiem o uratowanie zagrożonego życia dziecka. Arcybiskup zaznaczył, że takie postawy należy wspierać, budując to, do czego wzywał nas św. Jan Paweł II - cywilizację miłości, a nie poddawać się i zgadzać się na cywilizację śmierci.