O miłości według ks. Tischnera

"Zakochany to ten, który wybiera, ale wybiera w nocy ciemnej - to znaczy wtedy, gdy ukochany czy ukochana milczy" - mówił ks. prof. Józef Tischner. W 90. rocznicę urodzin filozofa z Łopusznej rozmawiamy o tym, jak rozumiał i tłumaczył, czym jest miłość.

Magdalena Dobrzyniak: Ks. prof. Józef Tischner stwierdził podczas wykładów, które są treścią książki "Miłość w czasach niepokoju", że wielka literatura o miłości skończyła się w XVII wieku. Skąd się biorą nasze problemy z miłością?

Joanna Podsadecka: Dziś z miłością mamy problem, bo ją spłaszczamy. Cywilizacja idzie do przodu, nowe technologie podbijają świat, a człowiek zatraca rozumienie tego, czym jest miłość. W czasach, kiedy seks stał się towarem, a nie dopełnieniem miłości, wszystko się komplikuje, bo drugi człowiek jest jedną z opcji, a nie kimś niepowtarzalnym. Nie może czuć się bezpiecznie w relacji, wciąż mu się wydaje, że jeśli nie będzie dość piękny, mądry, dostępny, to przestanie mieć wartość w oczach świata i drugiej osoby. To budzi lęk i dewastuje ludzi. Człowiek zagubił rozumienie tego, czym jest miłość, bo nie potrafi dostrzec, jaka ona jest pojemna: że to nie tylko wspólne szczęście, ale i wspólne pokonywanie trudności. Spieranie się i wspieranie. Miłość potrafi uszczęśliwiać, ale też wtrącać w rozpacz. Tischner uczył, jak sobie radzić z tymi napięciami i jednocześnie nie stracić myślenia w pogodzie ducha. Był przekonany, że człowiek jest sprawczy i potrafi zaradzić wielu kryzysom w życiu, ale do tego jest potrzebna dobra wola. Gdy jej zabraknie, przechodzenie przez trudne doświadczenia się nie udaje.

Tischner proponował panaceum na problemy z miłością?

On w ogóle o miłości mówił niewiele. W jednym z wywiadów wyznał nawet: "Byłem analfabetą, jeśli chodzi o wiarę, byłem analfabetą, jeśli chodzi o miłość, dawałem ludziom tylko nadzieję". W wielu publikacjach poświęconych filozofii Tischnerowskiej dowodzono, że mówił o miłości poprzez inne pojęcia, takie jak spotkanie, dialog, wzajemność. Unikał jednak mówienia o niej wprost.

Dlaczego?

Wiele lat nurtowało mnie to pytanie. I w końcu, słuchając nagrań ponad 40 godzin wykładów księdza dla studentów PAT, dotarłam do odpowiedzi. Usłyszałam Tischnera, który wyznaje to swoim słuchaczom pod koniec cyklu wykładów w latach 90., i wiedziałam, że to wyznanie musi zakończyć książkę. Co ciekawe, tamte wykłady z filozofii człowieka nie były wprost o miłości, a jednak Tischner poświęcił jej wówczas wiele uwagi. Niosły go zainteresowania studentów, obserwował ich reakcje, na ich podstawie rozwijał myśl. Fascynujące było słuchanie, jak w ciągu roku akademickiego coraz bardziej rozwijał wątki związane z miłością, obficie cytując mistyków: Mistrza Eckharta i św. Jana od Krzyża.

I to właśnie na tego ostatniego się powoływał, gdy mówił: "Zakochany to ten, który wybiera, ale wybiera w nocy, w nocy ciemnej - to znaczy wtedy, kiedy ukochany czy ukochana milczy".

W Tischnerowskim myśleniu o miłości istotna jest kwestia przekraczania siebie. Czasem nam się wydaje, że nie jesteśmy w stanie czegoś zrobić, nie jesteśmy w stanie komuś wybaczyć. Bywa jednak, że dzięki trudnościom miłość nabiera siły. Bywają takie przeszkody, które nie niszczą miłości, a wzmagają ją. Ludzie poznają się nawzajem nie tylko w sytuacjach szczęśliwych, kiedy ta miłość nic ich nie kosztuje, ale poznają się też w trudach. Jeśli są w stanie podjąć próbę zrozumienia cudzej perspektywy, otworzyć się na dialog to mogą dokonywać rzeczy niezwykłych. Są takie próby, które zna tylko miłość. Motyw nocy ciemnej jest tutaj ważny, bo dotyczy uznania naszej niemocy: tego, że nie wszystko zależy od nas, że trzeba zaufać losowi, Bogu. Są takie doświadczenia, które można odczytywać jako próbę oczyszczenia z różnych nawarstwień zła, które w człowieku zalegają. Czasem próbę niezrozumiałą, której sensu nie widzimy. On często odsłania się po czasie. Ważne jest to, że mogę wybrać: czy jakieś doświadczenie mnie złamie, czy wzmocni. "Zakochany to ten, który wybiera, ale wybiera w nocy ciemnej - to znaczy wtedy, gdy ukochany czy ukochana milczy" to słowa opisujące próbę miłości. Czy ona jest coś warta? Czy rzeczywiście ten konkretny człowiek jest dla nas kimś niepowtarzalnym?

W innym miejscu ks. Tischner powie, że człowiek zakochany przygląda się sobie i widzi, co zrobiła z nim miłość, jak go zmieniła. Czy miarą miłości jest według niego to, jak ona przemienia człowieka?

To jedno z jego kluczowych zdań. Są takie przejawy miłości, codzienne ciche poświęcenia, których na co dzień nie doceniamy, dopiero później uświadamiamy sobie, jakie były ważne. Ksiądz Tischner mówi, że świat został człowiekowi dany darmo: rodzice nie liczyli nieprzespanych nocy, przyjaciele nie liczyli podanych w potrzebie rąk. Ludzie, którzy nas wspierają, nie zastanawiają się nad tym, czy to jest poświęcenie. Chcą dać jak najwięcej uczucia, bo uznają nasze istnienie za niezwykłą wartość.  Rośniemy i rozkwitamy dzięki miłości. Każda historia miłości jest inna, bo każda relacja napotyka inne trudności. Zmienia swój kształt, stawia nowe wymagania, a przede wszystkim daje napęd do życia. W tym miejscu, gdzie Tischner tłumaczy, dlaczego unikał mówienia o miłości wprost, odwołuje się do doświadczeń swoich przyjaciół, którym rodziły się dzieci. Mówi, że to jest doświadczenie na granicy życia i śmierci. Ale właśnie w tym ryzyku człowiek najgłębiej poznaje naturę miłości. Jeśli nie podejmiemy ryzyka bycia z kimś w głębokiej relacji, możemy mieć kiedyś dojmujące poczucie, że coś ważnego w życiu nas ominęło.

Ksiądz Tischner radzi, by słuchać intuicji, upatruje w niej mocy doradczej. Zadziwiające słowa u mężczyzny, księdza, filozofa?

Zadziwiające i wspaniałe! On sporo mówił na temat wewnętrznego głosu, który coś człowiekowi podpowiada. Ten wątek będzie szczególnie bliski kobietom, bo one są intuicyjne. Ksiądz Tischner lubił powtarzać zdanie L. Staffa o tym, że jest coś, "co jest mądrzejsze od mądrości i rozumniejsze od rozumu". Czyż to nie intuicja? Żyjemy w świecie, w którym ogromną wagę przywiązuje się do wszystkiego, co się da zmierzyć, zważyć, udowodnić. Przecenia się to, co racjonalne. Czujemy się bezpiecznie w sferze rozumowej. Ale jak zmierzyć miłość? Tischner mówi, że intuicja to potężny doradca. Czasem jest tak, że otoczenie odradza, rodzina jest przeciwna, a ci dwoje są przekonani, że zostali stworzeni dla siebie. Wbrew otoczeniu idą za tym głosem, który bierze się nie wiadomo skąd, ale daje im pewność, że jest im pisana wspólna droga. Tischner pyta: po co człowiekowi rozum, jeśli nie potrafi kochać? Zachwycające jest to, że ksiądz dowartościowuje rolę tego sekretnego wewnętrznego głosu, który jest wypadkową różnych naszych doświadczeń i przeczuć. W tym racjonalnym świecie jest nam niewygodnie z tym, że nie wiemy, skąd się bierze głębia intuicji. Życie jednak często pokazuje, że to ona podpowiada najmądrzej.

Trzeba nam wreszcie dojść do definicji miłości wg księdza Tischnera. Czy taka w ogóle istnieje?

"Miłość w czasach niepokoju" jest książką o dojrzewaniu do wspaniałomyślności. Miłość nadaje życiu sens. Wszyscy jej szukamy i ona nas szuka. Miłość jest napędem potrzebnym do życia. Historia naszego życia jest historią o uczeniu się jej, wzrastaniu, stawaniu się lepszym. Miłość jest czymś, co potrafi mobilizować zarówno nas, jak i tych, których nią obdarzamy. Są dwa pojęcia bardzo ważne w filozofii miłości ks. Tischnera: wybór i wierność. U podstaw każdej miłości leży wybór. Wybór zależy tylko od nas. Nie da się wyjaśnić, dlaczego z miliarda twarzy wybieramy akurat tę jedną konkretną, dlaczego ona wydaje nam się najbliższa. Tischner mówi: ślubujesz coś, co od ciebie zależy, nie to, na co nie masz wpływu. Człowiek jest jedyną istotą, która jest w stanie dać słowo i dotrzymać go, czyli podjąć ryzyko wierności. Miłość więc jest nieustannie ponawianym wyborem, uznaniem niepowtarzalności innego. Kiedy ktoś mówi: "jesteś taki sam, jak wszyscy", to oznacza koniec miłości.

Wierność to pojęcie bliskie odpowiedzialności.

Tischner zwraca uwagę, że w życiu człowieka istotne jest rozpoznanie swojej "sprawy z Panem Bogiem". Jeśli tą sprawą jest związek z kimś konkretnym, pojawia się pytanie: czy przeżyłem z tą osobą to, co trzeba przeżyć? To już jest opowieść o odpowiedzialności za wybór i dalsza część historii o budowaniu swojego człowieczeństwa. Czy człowiek potrafi wznieść się ponad siebie, dojrzewając do wspaniałomyślności? W każdej miłości jest tak, że pojawiają się doświadczenia, które ją próbują. Od tego, jak się do nich odniesiemy, jaki szacunek do drugiej osoby będziemy chcieli zaprezentować, zależy bardzo wiele: nasz los, los tej osoby i całego środowiska, w którym funkcjonujemy.

Dlaczego warto czytać Tischnera?

Przede wszystkim dlatego, że on proponuje podnoszenie życiowej poprzeczki. Kreślił przed nami horyzont wartości, które uważał za najcenniejsze. Niczego nie narzucał. Przekonywał, że od nas zależy, jak się do nich odniesiemy. Używał takich słów, że ludzie czuli się sprawczy, zaczynali wierzyć, że coś w życiu od nich zależy. Nie wybierają miejsca czy czasu, w jakim przychodzą na świat. Ale mogą wybrać, jakie człowieczeństwo zaprezentują światu. Czy wybiorą życie według wdzięczności czy według pretensjonalności? Ludzie zwracali się do  ks. Tischnera w różnych trudnych sytuacjach, kiedy wydawało się, że nie ma z nich wyjścia, a jednak miłość wskazywała drogę. Autor "Myślenia według wartości" przez całe swoje życie starał się pomagać innym żyć, szukał lekarstwa na cudze bóle. Był zresztą przekonany, że temu służy filozofia - nauka, której celem jest zaradzić ludzkiemu cierpieniu.

Co mu pomagało w ich rozumieniu?

Jego mistrzem był Antoni Kępiński. Podglądał metody pracy tego wybitnego krakowskiego psychiatry, jego kontakt z pacjentami. Obaj postępowali w relacji z drugim człowiekiem w niemal identycznym stylu. Najpierw dawali mu odczuć, że go akceptują takiego, jakim jest, nie oceniając go. Człowiekowi, który do nich przychodził, starali się okazać, że jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Pytania drugiego traktowali jako jego wołanie o ratunek. Ksiądz przecież nie do końca wie, z jakich doświadczeń zbudowany jest człowiek, który do niego przychodzi. Widzi jego zatroskaną twarz, słyszy o jakimś problemie, ale nie wie, co go wstrzymuje przed staniem się lepszą wersją siebie. Jeśli się nie potraktuje pytania drugiego albo jego problemu jako wołania o ratunek, to może się zdarzyć, że będzie za późno. Właśnie dlatego odpowiedzi Tischnera na pytania ludzi, którzy przychodzili do niego ze swoimi bolączkami, były tak głębokie.

Do czego przyda nam się dziś lektura "Miłości w czasach niepokoju"?

Zadedykowałam tę książkę "kochającym, cierpiącym, błądzącym, tęskniącym". W czasie niepokojów związanych choćby z pandemią ta książka może przynosić ukojenie i pociechę. Pandemia pokazała nam, co było w naszym życiu iluzją, do czego przywiązywaliśmy większą wagę niż powinniśmy, a co naprawdę okazało się istotne, gdy świat się zatrzymał. To doświadczenie może zaowocować docenieniem prostych gestów miłości, siły bezinteresowności i solidarności między ludźmi. Odkrywamy to, czego Tischner uczył o miłości: że te wszystkie przejawy serdeczności i wspaniałomyślności w chwili próby nie tylko dają bezpieczeństwo ludziom, którym pomagamy, ale nam dają poczucie, że życie jest po coś, że ma sens. To wzajemne wzmacnianie się wychodzi nam na dobre.


"Miłość w czasach niepokoju. Niepublikowane wykłady", ks. Józef Tischner, Joanna Podsadecka, Wydawnictwo WAM 2021. 

O książce piszemy również w "Gościu Krakowskim" nr 10 na 14 marca.

« 1 »