Chodzi o kościół św. Józefa w Podgórzu i o kościół karmelitów bosych (Niepokalanego Poczęcia NMP, przy ul. Rakowickiej).
Uroczyste ogłoszenie sanktuarium diecezjalnego w kościele w Podgórzu odbędzie się podczas Mszy św. o godz. 12, a w kościele karmelitów bosych podczas Mszy św. o godz. 18. Obu uroczystościom będzie przewodniczył abp Marek Jędraszewski.
- Młodzi ludzie, którzy studiują na pobliskim Uniwersytecie Ekonomicznym, proszą o dobrego męża lub żonę, pomyślne zdanie egzaminów i znalezienie dobrej pracy. Ludzie w średnim wieku proszą często o pokój w rodzinie, o znalezienie godnej pracy i o zdrowie. Najstarsi proszą zaś m.in. o doprowadzenie ich do pokonania lęku przed śmiercią - mówi o. Damian Sochacki OCD, przeor klasztoru karmelitów bosych i rektor kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP, w którego ołtarzu bocznym znajduje się łaskami słynący obraz św. Józefa Oblubieńca NMP. Codziennie o 7.30 jest tam odprawiana Msza św. wotywa ku jego czci. Z kolei we środy o godz. 18 odprawiana jest Msza św. za wstawiennictwem św. Józefa, z odczytaniem składanych intencji.
- 41 lat temu, po wznowieniu kultu w 1980 r., prośby do świętego były składane na kartkach, które po odczytaniu przed obrazem były niszczone. Nie przepisywano ich do specjalnej księgi, jak to mamy w zwyczaju w naszym sanktuarium w Czernej. Teraz, po oficjalnym ogłoszeniu sanktuarium, zostanie więc wyłożona księga, w której będą wpisywane prośby oraz świadectwa łask otrzymanych za pośrednictwem św. Józefa - wyjaśnia o. Sochacki, który zostanie kustoszem sanktuarium.
Zarówno obraz przy ul. Rakowickiej, jak i jego kult publiczny, mają znacznie więcej niż 41 lat. - To XVII-wieczny obraz, który był niegdyś czczony w kościele karmelitów bosych. Ów wizerunek był ponad 300 lat temu świadkiem ogłoszenia św. Józefa głównym patronem Krakowa - przypomina Jarosław Kazubowski, historyk sztuki i publicysta.
Historia kultu św. Józefa w krakowskim Podgórzu jest nieco młodsza, bo parafia liczy tylko 202 lata. Jej początki były trudne i burzliwe, bo przypadały na czasy, gdy dzielnica nosiła miano Wolnego Królewskiego Miasta Podgórza i znajdowała się pod zaborem austriackim. Już wtedy jednak działało tu wiele organizacji i cechów rzemieślniczych, którym patronował św. Józef. O tym, jak ważny był on dla ludzi (i nadal jest), świadczą chociażby wizerunki cieśli z Nazaretu, których w kościele jest aż 13.
- Ten, który znajduje się w głównym ołtarzu, jest mi najbliższy - mówi ks. Antoni Bednarz, od 2006 r. proboszcz parafii. - Święty Józef wyrzeźbiony przez Zygmunta Langmana nie przesłania Boga, ale unosi Dzieciątko i w ten sposób pokazuje nam, Kto jest najważniejszy. Wskazuje na Jezusa tak, jak robili to wszyscy najwięksi święci - dodaje. Jest też przekonany, że parafia wszelkie dobre rzeczy, jakie się tu dzieją, zawdzięcza opiece Oblubieńca Maryi. I nie chodzi tylko o sprawy finansowo-inwestycyjne (bo, wiadomo, w tych kwestiach św. Józef jest niezastąpiony), ale przede wszystkim o powstanie i owocną działalność różnych grup i wspólnot.
Ksiądz Antoni Bednarz przyznaje też, że o utworzeniu sanktuarium duszpasterze parafii myśleli już kilkanaście miesięcy temu, a decyzję o poproszenie o to metropolity krakowskiego przypieczętowało ogłoszenie przez papieża Franciszka Roku św. Józefa. - Dużo osób przyjeżdża tu modlić się - piszą prośby (odczytujemy je podczas Mszy św. w każdą środę o godz. 18), zamawiają Msze św., odmawiają nowennę do św. Józefa, a niektórzy opowiadają potem, co udało im się wyprosić. To miejsce od dawna przyciągało ludzi, a teraz, jako sanktuarium, będzie przyciągało jeszcze bardziej. Chcemy też, by pomagało inspirować się postacią św. Józefa - zapowiada ks. Antoni.
Świątynia na Rynku Podgórskim to perła neogotyku. Grzegorz Kozakiewicz