Katolicy oskarżani przez organizatorów happeningu o agresję, zaprzeczają informacjom powielanym przez media.
W ostatnią niedzielę, 28 marca, na Rynku Głównym w Krakowie odbył się kolejny Przystanek Apostazja, podczas którego aktywiści nawoływali przechodzących do występowania z Kościoła Katolickiego, mówiąc m.in., że "Kościół Katolicki jest przesiąknięty złem", "Kościół podżega do nienawiści i przemocy wobec wszystkich osób, które odbiegają od wyobrażenia Kościoła", "Kościół Katolicki jest instytucją, która nienawidzi ludzi".
- Przechodząc w tym czasie przez rynek z zielonymi palmami nie mogliśmy, jako katolicy, nie zareagować na takie oszczerstwa pod adresem Kościoła Katolickiego. Podeszliśmy do aktywistki pytając dlaczego nawołuje do apostazji szkalując publicznie cały Kościół? Mówiliśmy też, że Jezus Chrystus zmartwychwstał dla nas wszystkich, i dał nam Kościół, który prowadzi do życia wiecznego - opowiadają Anna i Józef Czyżowie oraz Tomasz Marynowski.
Poprosili oni też aktywistkę, aby na chwilę użyczyła im mikrofonu, ponieważ chcieli odpowiedzieć na zarzuty wobec Kościoła oraz dać osobiste świadectwo na temat tego, dlaczego są w Kościele.
- Reakcją tej pani było posądzenie nas o agresję i wezwanie policji. Legitymujący nas policjanci nie stwierdzili jednak żadnej agresji z naszej strony, ani używania obraźliwych słów, co zostało udokumentowane w protokole ze zdarzenia. Nieprawdziwe są więc słowa, które organizatorzy Przystanku Apostazja napisali na Facebooku, i które zostały powielone przez różne media, że "Gdyby nie obecność policji, państwo z palmami z pewnością zatłukli by nas w imię Jezusa Chrystusa" oraz "Ludzie ściskający palmy wielkanocne w dłoni pluli jadem na prawo i lewo" - podkreśla Józef Czyż.
- Nieprawdą jest również, że: "Kościół Katolicki podżega do nienawiści i przemocy wobec wszystkich osób, które odbiegają od wyobrażenia Kościoła". Kościół jest Katolicki, to znaczy powszechny, dla wszystkich, którzy chcą się nawracać i znaleźć sens swojego życia. Nie dzieli, ale łączy różnych ludzi we wspólnocie powszechnej, we wszystkich krajach, kontynentach i kulturach, co tak mocno podkreśla dzisiaj papież Franciszek - dodaje J. Czyż.
Zarówno on, jak i jego żona oraz Tomasz Marynowski ubolewają również, że ich chęć rzeczowego dialogu z organizatorami happeningu została potraktowana jako zachowanie agresywne oraz zmanipulowana.