Krakowski metropolita senior przewodniczył popołudniowej Mszy św. w sanktuarium Bożego Miłosierdzia.
W homilii kard. Stanisław Dziwisz przypomniał, że to już drugie Święto Miłosierdzia Bożego w "trudnym czasie pandemii, która od kilkunastu miesięcy trzyma w swoich szponach dosłownie cały ziemski glob i zbiera obfite żniwo choroby, lęku, cierpienia i śmierci".
- Nie możemy pozostać obojętni wobec tego trudnego doświadczenia, ale tym bardziej nie powinniśmy popadać w przygnębienie - mówił krakowski metropolita senior. Wyraził wdzięczność "wszystkim, którzy w obliczu choroby i cierpień tak wielu ludzi spieszą im z bezpośrednią, samarytańską pomocą", a także tym, którzy "starają się opanować sytuację przez masowe szczepienia i rozporządzenia dyktowane roztropnością".
Dodał jednak, że to nie wystarczy, bo ludzie wierzący są świadomi, że ich los jest w ręku Boga. - Dlatego doświadczenie wielkiego zagrożenia jest dla nas wezwaniem do jeszcze większej wiary i jeszcze większej modlitwy. Tak zawsze było w dziejach Kościoła. Tak było również na naszej polskiej ziemi - przypominał hierarcha czasy zaraz, pożarów, wojen i innych zagrożeń.
Kardynał Dziwisz mówił ponadto, że tajemnica miłosierdzia Bożego jest najważniejszym ludzkim doświadczeniem, nadającym sens życiu i umieraniu, odpowiadającym na najgłębsze pragnienia ludzkiego serca. Przypomniał słowa św. Faustyny: "Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia Bożego".
- Te słowa pozostają zawsze aktualne, również w naszych czasach, w naszym świecie naznaczonym pandemią, ale także egoizmem, obojętnością, fałszywym przekonaniem, że można sobie ułożyć życie bez Boga i budować ład społeczny bez zachowywania Bożych przykazań, a zwłaszcza przykazania miłości - podkreślał.
Na koniec stwierdził, że w obliczu pandemii i innych zagrożeń, od których nie jest wolny współczesny świat, potrzebne jest Boże miłosierdzie, bo "o własnych siłach świat sobie nie poradzi, Kościół sobie nie poradzi i my sobie nie poradzimy". - Dlatego dzisiaj tutaj jesteśmy i dlatego duchowo łączy się z nami wielu naszych braci i sióstr, aby wszystkie nasze sprawy osobiste, rodzinne i społeczne powierzyć miłosiernemu Panu - podsumował.