W kościele sióstr sercanek w Krakowie odbyły się uroczystości pogrzebowe s. Bernardyny Mirosławy Bobber, przełożonej Domu Rekolekcyjnego Ruchu Światło-Życie w Bystrej Podhalańskiej. Siostra zmarła na COVID-19 w wieku 58 lat.
Mszy św. przewodniczył ks. Ryszard Gacek, moderator Ruchu Światło–Życie Archidiecezji Krakowskiej i dyrektor Domu Rekolekcyjnego "Maksymilianum" w Bystrej Podhalańskiej, w którym s. Bernardyna posługiwała przez ostatnie sześć lat. Homilię wygłosił kuzyn s. Bernardyny, posługujący na Litwie o. Marek Dettlaff OFMConv.
Kaznodzieja dziękował swojej zmarłej kuzynce za to, że w czasie swojego urlopu siedziała przy łóżku jego umierającej mamy, a jej – po latach odnalezionej – cioci. Opowiadał, że s. Bernardyna była wsparciem dla innych. – Uczyłaś modlitwy swoje rodzeństwo, własną postawą ukazywałaś im dobrego i miłosiernego Boga. Walczyłaś o nich, zastępowałaś im matkę. Znalazłaś im domy przy różnych zgromadzeniach zakonnych, aby mogli żyć. Z całych sił, jak tajfun, walczyłaś o łaskę pojednania z Bogiem dla umierających brata i siostry. I Bóg cię wysłuchał – mówił.
Wspominał również bolesne doświadczenie z dzieciństwa przyszłej sercanki – opuszczenie przez ukochanego ojca. Jak podkreślał, z pewnością zaważyło ono na jej relacji z Bogiem, jednak dzięki kochającej babci odkryła Jego przebaczającą, miłosierną miłość.
– Młoda dziewczyna pociechę i przyjaźń znajdowała w relacji do Boga. Potrafiła rezygnować z zabaw, bo czuła, że Bóg powołuje ją do swojej miłości. Umieranie dla świata, a rodzenie się dla Chrystusa towarzyszyło jej przez całe życie – opowiadał zakonnik. Przypomniał, że s. Berdardyna pragnęła poświęcić się życiu kontemplacyjnemu. Często po ciężkiej pracy wracała do swojej celi, aby się modlić z dala przed oczami innych.
O. Dettlaff podkreślał, że jego kuzynka była "dyspozycyjna, pracowita, prawdomówna i prawa", pozostająca w cieniu. – W ostatnim tygodniu życia doświadczyłaś opuszczenia i samotności. Był to czas ogołocenia, aby jeszcze bardziej ukochać Oblubieńca i tylko Jego. Teraz jesteś na godach Baranka – podsumował.
Siostra Bernardyna Mirosława Bobber urodziła się 19 września 1963 r. w Pucku jako córka Erwina Rybandt i Hildegardy Bobber. Po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuowała naukę w Zasadniczej Szkole Zawodowej w zawodzie stolarz. Od najmłodszych lat Mirka związana była z siostrami sercankami pracującymi w Pucku. Należała także do oazy prowadzonej przy kościele parafialnym. W 1981 roku została przyjęta do postulatu Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego w Krakowie, który odbywała w Pucku, kończąc jednocześnie szkołę zawodową. Po zakończeniu roku szkolnego przyjechała na stałe do Krakowa. Pierwsze śluby zakonne złożyła 6 sierpnia 1983 r., a profesję wieczystą – 2 sierpnia 1988 roku.
W początkowych latach życia zakonnego siostra Bernardyna pracowała w kuchni na różnych placówkach parafialnych i w domach własnych zgromadzenia. W lipcu 2000 r. przełożeni skierowali ją do pracy we Włoszech w domu zgromadzenia w Genzano di Roma. W listopadzie 2004 r. podjęła obowiązki we wspólnocie sióstr w Rzymie przy kościele św. Stanisława Biskupa i Męczennika. W 2006 r. powróciła do Polski, gdzie w latach 2006–2009 przebywała w domu prowincjalnym w Częstochowie, posługując w kuchni i uzupełniając wykształcenie w Liceum Ogólnokształcącym dla Dorosłych.
W 2009 r. wyjechała ponownie do Rzymu, gdzie w Domu Polskim Jana Pawła II pracowała w biurze rezerwacji, na portierni, a także w Ośrodku Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II. Od listopada 2015 r. pełniła posługę przełożonej wspólnoty sióstr w Domu Rekolekcyjnym Ruchu Światło–Życie w Bystrej Podhalańskiej.
Jej współsiostry wspominają, że miała wiele talentów, nie tylko kulinarnych. Znała dobrze język włoski, poznała tajniki Wiecznego Miasta i lubiła oprowadzać po Rzymie. Dużo czytała. Mała zdolności manualne, potrafiła pięknie układać kwiaty czy wykonać okolicznościowe dekoracje. Na potrzeby posługi w Domu Rekolekcyjnym w Bystrej, a także by móc zawozić siostry na Mszę św. do kościoła parafialnego, w wieku 53 lat zrobiła prawo jazdy i służyła jako kierowca.
W środę 14 kwietnia siostra Bernardyna, ze względu na utrzymującą się od kilku dni wysoką gorączkę i trudności z oddychaniem, została hospitalizowana w Szpitalu Rejonowym w Suchej Beskidzkiej. Pomimo wielokierunkowego, intensywnego leczenia i wprowadzenia w śpiączkę farmakologiczną, jej stan zdrowia z każdym dniem się pogarszał. Zmarła po 12 dniach pobytu w szpitalu, w poniedziałek 26 kwietnia o godz. 18.10. Miała 58 lat, z czego 41 przeżyła w powołaniu zakonnym. Została pochowana w grobowcu zakonnym na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.