Marlenie Pizoń już w dzieciństwie drżały ręce. Tak mocno, że czasem nie mogła utrzymać kubka z herbatą. Mając 15 lat, usłyszała w końcu straszną diagnozę - dystonia miokloniczna. Dziś 23-letnia dziewczyna walczy o życie.
Lekko nigdy nie miała, bo najpierw rodzice bagatelizowali jej problemy ze zdrowiem (a nawet próbowali je ukrywać, jednak nauczyciele zauważali, że dzieje się coś złego), a później w domu pojawiały się takie sytuacje, że nastoletnia Marlena musiała z niego uciekać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.