Na krakowskich Plantach posadzono dziś lipę drobnolistną upamiętniającą najstarszą przewodniczkę po Krakowie. Amelia Dunin przez 70 lat oprowadzała po mieście grupy polskie i francuskojęzyczne.
Zmarła w nocy z 12 na 13 marca w wieku niespełna 93 lat. - Przewodnik musi mieć nie tylko ogromną wiedzę, lecz także specyficzną osobowość. Musi mieć umiejętność dobrego kontaktu z drugim człowiekiem, posiadać kulturę bycia stosowną do odbiorcy. Lilka, a znałyśmy się bez mała pół wieku, była dla nas wzorem do naśladowania. Dobrze, iż to drzewko, które z czasem stanie się dużym drzewem, będzie ją przypominało nie tylko nam, ale i tym wszystkim, którzy będą szli Plantami ku Wawelowi, podobnie jak niegdyś ona wraz z grupami turystycznymi - mówiła Barbara Bukowska ze Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych w Krakowie, które wraz z Polskim Towarzystwem Ziemiańskim było inicjatorem posadzenia pamiątkowej lipy. - W roku 1990 przystąpiła do nowo założonego po upadku komunizmu Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego. Była członkiem zarządu krakowskiego oddziału PTZ od początku jego założenia aż do swojej śmierci. Przez wiele lat nadzorowała i organizowała pracę klubu ziemiańskiego, w którym spotykają się zarówno seniorzy, jak i młodzież. Wiele trudu wkładała w pielęgnowanie i utrwalanie w młodym pokoleniu tradycji ziemiańskiej, tak nierozerwalnie połączonej z patriotyzmem i pracą społeczną - wspomina Rafał Slaski, prezes oddziału PTZ w Krakowie.
Pani Amelia była powszechnie znana w Krakowie. - Poznaliśmy się dawno, dawno temu w kręgach „bezetów”, jak nazywano byłych ziemian i ich rodziny, którzy po wojnie zamieszkali w Krakowie. Byliśmy rówieśnikami. Amelia od młodości odznaczała się licznymi zaletami, wyróżniającymi ją wśród innych - solidnością, komunikatywnością, przyjacielskością. W 1961 roku byłem drużbą na jej ślubie - wspomina 94-letni ppłk dr Janusz Kamocki, etnograf, były żołnierz Armii Krajowej. - Była dla nas przyszywaną ciocią, dalszą krewną mojego męża. Pełna energii, uroku, wiedziała wszystko o rodzinie. Miała bardzo dobry kontakt z dziećmi - mówi Katarzyna Slaska, artystka malarka.
Panią Amelię można było bardzo często spotkać na Plantach. Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa