– Kiedy żywioł zabierał nam dorobek całego życia, zdarzyło się tutaj wiele cudów, a najważniejszy jest taki, że nikt nie zginął – mówi pani Irena, której dom znalazł się w samym środku wielkich płomieni.
Dom pani Ireny nadaje się do kompletnego remontu, a pomieszczenia gospodarcze spłonęły doszczętnie. Na szczęście kilkanaście krów udało się uratować. – W naszym domu mieszkało sześć osób, nikt nie ucierpiał, jest za co dziękować Bogu. A gdyby tak pożar wybuchł w nocy, co by z nami było? – zastanawia się kobieta. – Naprawdę ktoś tam, na „górze”, czuwał nad nami. Na strychu wszystko spłonęło doszczętnie, a dwa religijne obrazy zostały nietknięte – wzrusza się pani Irena.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.