Nowotarżanie pożegnali w poniedziałek 19 lipca Barbarę Bal, siostrę księży Jana i Andrzeja oraz burmistrza Marka Fryźlewiczów. W ciągu roku do Pana odeszła cała czwórka rodzeństwa.
Mszy św. pogrzebowej przewodniczył w kościółku św. Anny na nowotarskim cmentarzu dziekan i proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa ks. Stanisław Strojek. Barbara Bal, z domu Fryźlewicz, pochodziła z tej nowotarskiej wspólnoty i na jej terenie mieszkała. Homilię wygłosił ks. Kazimierz Kubat. - Kiedyś na niemieckim grobie przeczytałem takie słowa: "Tam, gdzie miłość płacze, tam wiara pociesza". Tak właśnie jest w przypadku Basi. Ona dawała świadectwo wiary do końca. Przed oczami mam wiele obrazków z naszej świątyni parafialnej, kiedy o kulach, czasami z wielkim trudem, podchodziła do ołtarza, aby przyjąć Komunię św. - wspominał ks. Kazimierz.
Nawiązał też do rodzeństwa zmarłej Barbary, którymi byli Jan i Andrzej - kapłani archidiecezji krakowskiej oraz Marek - wieloletni burmistrz Nowego Targu. Wszyscy zmarli w okresie ostatnich 12 miesięcy. - Znałem każdego doskonale, i to wiele lat. Jestem spokojny o ich życie wieczne, bo przecież "dusze sprawiedliwych są w ręku Boga". Tak jest właśnie z Janem, Andrzejem, Markiem i Basią - mówił ks. Kazimierz.
Ksiądz Jan Fryźlewicz był proboszczem w Naprawie, ks. Andrzej Fryźlewicz pełnił posługę osobistego sekretarza kard. Franciszka Macharskiego, a Marek Fryźlewicz był najdłużej sprawującym funkcję burmistrza Nowego Targu. - W przypadku Basi i Marka trzeba wspomnieć jeszcze o jednej sytuacji - że tak gorliwą wiarę i oddanie Bogu przekazali swoim dzieciom - zauważył ks. Kazimierz.
Zmarłą Barbarę na nowotarskim cmentarzu żegnała najbliższa rodzina, ale także koledzy z pracy, z lat szkolnych czy studiów, przyjaciele rodziny. Uczestniczący w pogrzebie zamówili wiele Mszy św. w intencji zmarłej. W czasie pogrzebu nie zabrakło dźwięków kapeli góralskiej i śpiewu zespołu Mali Śwarni. Przybyli też księża związani z rodziną, m.in. ks. Jan Gacek, proboszcz parafii w Spytkowicach.
Rodzinie i bliskim wyrazy współczucia złożył prezes i członkowie Okręgowej Rady Aptekarskiej w Krakowie, gdyż Barbara była farmaceutką. - Była zawsze bardzo dokładna i staranna, a jednocześnie z niezwykłą cierpliwością, zwłaszcza w stosunku do osób w podeszłym wieku, kiedy stawały przed okienkiem w aptece podczas jej dyżuru - wspomina Basię Kina Jagła z nowotarskiego Ruchu Światło-Życie. Basia współtworzyła oazę w stolicy Podhala.
Barbara Bal spoczęła na nowotarskim cmentarzu, miała 50 lat. Przez ostatnich kilka lat zmagała się z chorobą, mimo to próbowała pracować w aptece. Nigdy uśmiech nie znikał z jej twarzy. Pozostawiła męża i dwoje dzieci - córkę studentkę i syna licealistę.