Swoje pierwsze spotkanie z Maryją Piotr wspomina jako... nieudane, pełne złości i goryczy. Poczuł się nawet przez Nią odrzucony. Nie przypuszczał, że mimo to Matka Boża będzie nad nim czuwać i kiedyś przemieni jego życie.
monika.lacka@gosc.pl Na Jasną Górę pojechał wtedy z katechetą, który po Pierwszej Komunii zabrał na pielgrzymkę do Częstochowy ponad 50 dzieci i ich rodziców. – Mówił, że jedziemy do wyjątkowego miejsca, do Maryi, naszej Matki, i że stanie się tam coś niezwykłego. Opowiadał również, że szczególnie bliscy są Jej ci, którzy są samotni i nieszczęśliwi, a ja za takiego właśnie się uważałem – wspomina Piotr. Miał 9 lat i od jakiegoś czasu mieszkał w domu dziecka. Jego rodzice zginęli tragicznie w wypadku samochodowym, z którego on wyszedł bez większych obrażeń. Czuł się tam źle, ale nie dlatego, że ktoś mu robił krzywdę. – Po prostu byłem samotny i tęskniłem za rodzicami – wzrusza się mężczyzna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.