Mikołaj już po kilku dniach znajomości powiedział, że chciałby, aby Kasia była jego żoną. – Ja rozeznawałam to przez kolejnych kilka dni. Po tygodniu byliśmy już razem z konkretną perspektywą ślubu i planami na przyszłość – opowiada Katarzyna Cudzich-Budniak.
Zaręczyny odbyły się w święto Świętej Rodziny, a ślub – dokładnie rok po tym, jak Kasia i Mikołaj spotkali się po raz pierwszy. Mieli bowiem pewność, że z ważnymi decyzjami nie ma co zwlekać, bo ten związek jest dziełem Bożej opatrzności i... że dopomógł im też nieżyjący już tata Kasi, czyli Andrzej Cudzich, wybitny kontrabasista jazzowy i jeden z pionierów muzyki chrześcijańskiej w Polsce. – Tata zmarł, gdy byłam w klasie maturalnej. Nie mogłam znaleźć sobie wtedy miejsca. Żyłam od związku do związku i, jak to się mówi, rozpaczliwie szukałam miłości. Pewnego dnia zwróciłam się do taty, prosząc: „Ty przyprowadź mi męża” – wspomina Katarzyna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.