– Po kilku latach małżeństwa wydawało mi się, że wiemy o sobie już wszystko. Myliłem się. Podczas weekendowych rekolekcji odkryłem żonę na nowo i poznałem ją z innej strony. Zauroczyłem się nią tak jak wtedy, gdy dopiero się w sobie zakochiwaliśmy – wspomina Grzegorz Frankowski.
Na rekolekcje organizowane w Wadowicach przez założone w Polsce międzynarodowe Stowarzyszenie „Spotkania Małżeńskie” (Encounters of Married Couples) pojechali w 1992 roku.
Sztuka dialogu
– Kiedyś byliśmy w duszpasterstwie akademickim i wydawało nam się, że dzięki byciu blisko Boga mamy „gwarancję bezpieczeństwa” dla naszego związku. Niestety, po 6 latach małżeństwa wkradł się w nie kryzys. Nazwaliśmy to „zakurzeniem naszej relacji”. Nie zgadzaliśmy się na taki stan rzeczy i szukaliśmy rozwiązania. Wtedy zaprzyjaźniony kapłan zaprosił nas na rekolekcje – wspomina Jolanta, a Grzegorz dodaje, że nie wystarczy być pobożnym człowiekiem, by uniknąć kryzysu. Skupiając się na relacji z Bogiem, nie umieli bowiem poradzić sobie z problemami codzienności. Potrzebowali wsparcia. Kołem ratunkowym okazał się weekend w Wadowicach.
– To był czas odkrycia siebie na nowo. Mieliśmy go tylko dla siebie, mogliśmy stanąć naprzeciw problemom, spojrzeć na nie z dystansu, przyjrzeć się naszym uczuciom, które pojawiają się niezależnie od nas i przeszkadzają w porozumiewaniu się. Nauczyliśmy się je zauważać i nazywać. To dało szansę na pełniejsze poznanie się i – co ważne – doświadczyliśmy, że Bóg spełnia obietnice dane nam wraz z zawarciem sakramentu małżeństwa. Nie zostawia nas samych z kłopotami – opowiada Jolanta. Oboje nie mają też wątpliwości, że choć rekolekcje nie gwarantują natychmiastowego rozwiązania tych kłopotów, to dają coś o wiele cenniejszego: zasady dialogu, które stają się drogowskazem i prowadzą do tego celu.
– W Wadowicach rozpoczęliśmy trudny proces uczenia się tego dialogu i za każdym razem, kiedy pojawiały się problemy, korzystaliśmy z tej wiedzy. Zawsze przekonywaliśmy się, że te zasady, połączone ze współpracą z Bogiem, mają sens – mówi Grzegorz. Krótko potem zostali animatorami ruchu (i są nimi już od 25 lat), by – mając konkretne doświadczenie – dzielić się nim z innymi. – Zawarcie sakramentu małżeństwa w obecności Boga jest wejściem na drogę nieznaną, pełną niespodzianek. Wytrwać w zobowiązaniu miłości i wierności nie jest łatwo, dlatego tę sprawność trzeba wciąż zdobywać. Więc i my każdego dnia uczymy się siebie słuchać, rozumieć, dzielić się sobą i przebaczać – zapewnia Jolanta.
Droga do świętości
Edyta i Jakub Choczewscy odkryli Spotkania Małżeńskie, gdy w 1991 r., przygotowując się do małżeństwa, trafili na prowadzone przez stowarzyszenie Wieczory dla Zakochanych. Dziś są krajowymi liderami ruchu i należą do jego zarządu. – Podczas Wieczorów po raz pierwszy rozmawialiśmy na tematy, których nigdy wcześniej nie dotykaliśmy. To było ważne doświadczenie – opowiadają. Rok po ślubie pojechali na weekendowe rekolekcje i szybko zaczęli angażować się we współpracę ze stowarzyszeniem, a po kilku latach prowadzili już rekolekcje. Wtedy odkryli, że wszystko, co wynoszą ze Spotkań Małżeńskich, pomaga im w codziennym życiu.
– O tym, że mieliśmy kryzys, zorientowaliśmy się dopiero po latach – uśmiecha się Edyta. – Rekolekcje uczyły nas coraz bardziej siebie rozumieć, słuchać, dzielić się sobą i sobie przebaczać. To cztery zasady dialogu i drogowskazy, jak budować relację z drugim człowiekiem, jak ją pogłębiać i jak ciągle odnawiać więź małżeńską – tłumaczy Edyta. Jakub: – Zrozumieliśmy, jak bardzo jesteśmy różni. Ja na przykład dłużej przeżywam różne rzeczy i z dużym opóźnieniem wyrażam, co czuję. Edyta jest natomiast „bombą z krótkim lontem”. Od razu komunikuje to, co czuje i przez jakiś czas trochę się tego bałem. Miałem też problem z tym, że patrzyłem na Edytę, uważając, że myśli to, co ja myślę, i czuje to, co ja czuję. Efekt był taki, że gdy wracałem z pracy, żona oczekiwała, że zajmę się dziećmi i dam jej odpocząć. A skoro tak nie było (bo sam potrzebowałem odpoczynku), myślała, że nie interesuje mnie życie rodzinne... Ja z kolei miałem wrażenie, że jej nie interesuje moja praca. Stąd już niedaleko do życia obok siebie, zamiast razem... Dziś małżonkowie mówią zgodnie, że nauczyli się doceniać swoją różnorodność, a nade wszystko patrzeć na siebie jak na niepowtarzalny dar od Boga. – Początkowo nie było dla mnie łatwe, że mój mąż nie będzie taki, jak myślałam. Wydawało mi się, że męża sobie wychowam... A potem odkryłam, że kochanie Jakuba polega też na przyjmowaniu go i rozumieniu w jego indywidualności. A praca nad tym wszystkim i praca nad samym sobą to także droga do świętości – przekonuje Edyta.
Od 17 do 19 września w Kalwarii Zebrzydowskiej odbędzie się Międzynarodowy Zjazd Animatorów Spotkań Małżeńskich. Szczegóły tego, czym jest ruch i jak zapisać się na rekolekcje, można znaleźć na www.spotkaniamalzenskie.pl.