"Droga Niepodległości" to tytuł 78. Krakowskiej Lekcji Śpiewania, która odbyła się dziś na Rynku Głównym.
Kiedy w 2002 r. Waldemar Domański wymyślił lekcje śpiewania, przyświecało mu słuszne skądinąd hasło: "Patriotyzm nie musi być cierpieniem!". Od tego czasu na Rynku rozdano prawie pół miliona śpiewników, coraz więcej ludzi, także młodych, śpiewa już teraz słowa tradycyjnych polskich piosenek bez zaglądania do tekstu. Kiedy prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski zawiózł śpiewnik do Watykanu, po kilku tygodniach Jan Paweł II napisał list do organizatorów akcji, chwaląc inicjatywę i zachęcając do jej kontynuacji. No to kontynuują i wygląda na to, że szybko nie przestaną.
Tych lekcji śpiewania, chociaż tegoroczna miała oficjalnie numer 78., było już dobrze ponad setka, nie wszystkie z numerami w liczbach całkowitych. Trafiła się lekcja 65 ¾, inne ułamkowe też. Domański jako mistrz piaru wie, jak zainteresować dziennikarzy - ma być coś niespodziewanego!
Najbardziej niespodziewana jest sama formuła imprezy. Jest to jedyny koncert na świecie, w którym głównym wykonawcą jest publiczność. Oczywiście, śpiewa stojący na scenie zespół Lochu Camelot, gra jego szefowa Ewa Kornecka, ale W. Domański głównie słucha, jak śpiewają ludzie na widowni. Jak cicho albo niewyraźnie, to ze sceny zaraz leci reprymenda. W tym roku dobrze poszło, dyrektor Biblioteki Polskiej Piosenki nawet za bardzo nie wydziwiał.
Od "Na Wawel, na Wawel, Krakowiaku żwawy", poprzez żołnierza, który "borem, lasem" idzie sobie już od XV wieku, poprzez pieśni powstańcze, legionowe, niepodległościowe, bardzo stare i trochę nowsze, uroczyste i wesołe, wojskowe i cywilne, ale zawsze patriotyczne - było czego posłuchać i o czym pośpiewać.