Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Bądźmy odpowiedzialni

– Lepiej jest się zaszczepić i nie zachorować albo łagodnie przechorować covid niż dusić się, walcząc o życie – mówi Lidia Stopyra, specjalistka pediatrii i chorób zakaźnych, ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.

Monika Łącka: W krakowskich szpitalach brakuje miejsc dla pacjentów covidowych, jednak decyzje o obostrzeniach, które mogłyby zmniejszyć liczbę zakażeń, nie zapadają.

Lidia Stopyra: Miejsc brakuje nie tylko w szpitalach krakowskich, ale przede wszystkim w rejonach o najniższym wskaźniku szczepień. Mówi się o przekształcaniu oddziałów w covidowe i o otwieraniu szpitali tymczasowych. Martwi mnie ta sytuacja. Jeśli przekształci się oddziały, przesunie personel do pracy z pacjentami covidowymi, nie będzie miał kto znieczulać do zabiegów i leczyć innych chorych. Znowu cierpieć będą przewlekle chorzy, w tym pacjenci onkologiczni (w większości odpowiedzialni i zaszczepieni). To dyskryminacja najsłabszych, aby ci niezaszczepieni mogli być leczeni priorytetowo. Gdy uczciwie informowaliśmy o sytuacji, mówiliśmy, żeby się szczepić, bo – owszem – 90 proc. niezaszczepionych zachoruje łagodnie, ale 10 proc. ciężko, przeciwnicy szczepień obrażali nas – sama otrzymałam wiele wulgarnych wiadomości i komentarzy. A teraz, gdy dzieje się to, przed czym ostrzegaliśmy, to im się wszystko należy kosztem najsłabszych – tak, jak w przypadku pewnego posła ze Słupska, o czym niedawno pisały media. Pan Bogdan najpierw przez wiele miesięcy kpił ze szczepień, a gdy na przełomie października i listopada trafił do szpitala, a tomografia wykazała, że covid zajął 50 proc. powierzchni płuc, awanturował się, że musi czekać, aż znajdzie się dla niego miejsce, a on przecież się dusi...

Z tego wniosek, że do szpitali trafiają głównie osoby nieza- szczepione?

Zdecydowanie ta fala pandemii jest falą osób niezaszczepionych i to właśnie one wymagają podania tlenu czy respiratora. Obecnie na moim oddziale zajętych jest 27 z 30 łóżek covidowych dla dzieci. Każdego dnia przyjmujemy kilku nowych pacjentów. Co więcej, wszystkie dzieci, które przyjmujemy z powodu zakażenia koronawirusem, nie były zaszczepione. I wszyscy rodzice dzieci powyżej 12. roku życia, które mogłyby być zaszczepione, żałują tych decyzji. W wielu krajach, by wejść do miejsc publicznych, trzeba mieć paszport covidowy. U nas, niestety, tak nie jest. A powinno, bo choć przeciwnicy szczepień czują się w ten sposób dyskryminowani, to tak naprawdę te rozwiązania są po to, żeby ich chronić

Antyszczepionkowcy powtarzają tezę, że chorują także osoby zaszczepione.

Widzimy pacjentów, którzy mimo szczepienia mają dodatni wynik testu. Często są to rodziny chorych dzieci, które przynoszą zakażenie np. ze szkoły i przenoszą je na swoich bliskich. Zdarzają się też osoby zaszczepione, które chorują ciężko, jednak na intensywnej terapii są to pojedyncze przypadki – chodzi głównie o pacjentów z innymi poważnymi schorzeniami (np. z białaczką czy w czasie chemioterapii). Z uwagi na skrajnie osłabiony układ odpornościowy mogą po szczepieniu nie wytworzyć odporności na zakażenie, dlatego mając w najbliższym otoczeniu osoby przewlekle i ciężko chore, powinniśmy je chronić, szczepiąc się i zachowując reżim sanitarny. To chyba oczywiste, ludzkie zachowanie.

Przeciwnikom szczepień trudniej jednak wytłumaczyć, dlaczego zdarza się, że ciężko chorują również osoby młode, zdrowe i zaszczepione. Tak jak moja koleżanka, zaszczepiona w lutym. Zachorowała w październiku. Do dziś czuje ucisk w klatce piersiowej i ma zadyszkę po przejściu kilku kroków.

Od początku było jasne, że szczepionka nie chroni w 100 proc. przed zakażeniem, ale zabezpiecza przed najcięższym przebiegiem choroby. Mówiliśmy też, że to nie będą 1 czy 2 dawki na całe życie. Od szczepienia pani koleżanki minęło 8 miesięcy, więc odporność mogła już być osłabiona. Odporność ma także uwarunkowania genetyczne, powodujące ciężki przebieg zakażenia. Zdarzało nam się, że chorowały całe rodziny i część osób miała bardzo łagodne objawy, część chorowała ciężko, a np. jedna osoba trafiała na OIOM i walczyła o życie. To, że pani koleżanka była zaszczepiona, być może uratowało jej życie, bo osoby młode, zdrowe i zaszczepione praktycznie nie trafiają na intensywną terapię i nie umierają na covid.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy