12-letni Maks Szendera przeszedł już 18 operacji, mniejszych i większych. – Przed nim kolejna, ryzykowna, ale jeśli nie podejmiemy tego ryzyka, na marne pójdzie cały dotychczasowy wysiłek syna – mówi jego mama Aneta. By zabieg mógł się odbyć, potrzeba ponad 500 tys. zł.
Chłopiec urodził się w Wielkiej Brytanii jako wcześniak (w 33. tygodniu ciąży) ważący zaledwie 1,5 kg. Dostał 10 punktów w skali Apgar i do 3. miesiąca życia rozwijał się prawidłowo. To właśnie wtedy, chwilę po przyjęciu feralnej szczepionki (jakiś czas później na Wyspach została wycofana z użytku), zapadł w śpiączkę. Został z niej wybudzony po 24 godzinach, lecz skutki tej doby okazały się tragiczne. Maks przeszedł bowiem zapalenie mózgu, którego konsekwencją są porażenie mózgowe i padaczka. Lekarze zdiagnozowali też u chłopca małogłowie. – Niedługo później wróciłam z synem do Polski, gdzie najpierw zaczęła się walka o jego życie, a potem intensywna rehabilitacja. W Wielkiej Brytanii słyszałam, że syn ma czas, by „nadrobić zaległości”. Tu badania potwierdziły to, co widziałam: że przestał się prawidłowo rozwijać – wspomina pani Aneta.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.