Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Największy po Wyspiańskim

Zmarły 84 lata temu w Krakowie wybitny dramaturg Karol Hubert Rostworowski (1877−1938) wciąż jest postacią zapomnianą, mimo wybitności jego sztuk, szczególnie poruszającej „Niespodzianki”, której premiera odbyła się 93 lata temu. Przy okazji tych rocznic ukazało się nowe wydanie dramatów twórcy.

Nazywano go „Sokratesem chrześcijańskim”. Zmarł 4 lutego 1938 roku, wyniszczony postępującą gruźlicą. Umierał jako człowiek głębokiej wiary. Jej świadectwem był według ks. prof. Konstantego Michalskiego, wybitnego uczonego i teologa, m.in. „jego mszalik, gdzie okładka odpadła od środka, a środek rozpadł się tak, że kartka nie trzyma się kartki: zaczytał tę książkę w żarze modlitwy wobec tajemnicy ołtarza”.

„Czujemy chyba wszyscy, że odchodzi od nas herold Boga na całą Polskę, czujemy, że nad jego trumną wolno z Chrystusem powiedzieć: był pochodnią gorejącą i świecącą. Odchodzi od nas wielki artysta, wielki dramaturg, wielki Polak, wielki człowiek i herold Boga. Odchodzi ten, który się nigdy nie chwiał jak trzcina, ten, który głosem Bożego i zbiorowego sumienia mógł raz po raz zawołać na cały kraj: nie wolno” − wołał 7 lutego 1938 roku nad trumną Rostworowskiego ks. prof. Michalski.

Osoba i dzieło Rostworowskiego wciąż nie mają w świadomości powszedniej należnego mu miejsca, mimo że jego dramaty były wznawiane po wojnie (przedostatni raz w 1992 roku w serii Biblioteka Narodowa, w opracowaniu prof. Jacka Popiela, obecnego rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego), wystawiane w Teatrze Telewizji (m.in. wstrząsająca „Niespodzianka” w reżyserii Jana Świderskiego − 1978 rok), a jego wnuczka Maria Rostworowska napisała o nim ciekawą książkę pt. „Szczery artysta”, wydaną w 2016 roku. Autorka przewertowała gorliwie archiwa rodzinne. Dzięki temu powstała potoczysta, pełna nieznanych szczegółów opowieść o człowieku, który będąc wielkim artystą, był jednocześnie mężem, ojcem, działaczem politycznym i społecznym.

O mistrzu swej młodości nie zapominał jednak ktoś bardzo ważny. Dramaty Rostworowskiego i jego postawa moralna wpłynęły bowiem silnie na Karola Wojtyłę. Najpiękniejszym świadectwem jego pamięci o „Sofoklesie chrześcijańskim” była wypowiedź, już jako papieża, w trakcie spotkania z przedstawicielami świata kultury 8 marca 1991 roku w Teatrze Wielkim w Warszawie. Zwracając się do Marka Rostworowskiego, ówczesnego ministra kultury, powiedział: „Trudno mi jednak w tej chwili, mówiąc do syna wielkiego polskiego dramaturga Karola Huberta Rostworowskiego, nie zaświadczyć, ile ja sam zawdzięczam jego postaci, jego twórczości. Niech ten hołd pośmiertny wobec wielkiego polskiego pisarza, wielkiego człowieka teatru, wielkiego chrześcijanina będzie jakimś spłaceniem długu, który przez powojenne pokolenie w Polsce nie był spłacony, raczej ojciec pański Karol Hubert Rostworowski był, powiedziałbym, tendencyjnie zapominany”. Rysy Rostworowskiego nosi Hubert z dramatu Wojtyły „Brat naszego Boga”.

O swym mężu, ojcu, dziadku i stryju pamiętała rodzina. Pozostali przecież wdowa Róża Rostworowska i synowie: Jan (poeta), Marek (historyk sztuki i muzealnik) i Emanuel Mateusz (historyk). Próbą kolejnego przybliżenia Rostworowskiego i jego dzieła jest opublikowany teraz przez Wydawnictwo Dębogóra wybór pism „Czerwony marsz”, ze wstępem prof. Jacka Bartyzela, historyka myśli politycznej, lecz także teatrologa, który w stosunku do dramaturga powtórzył niegdysiejsze określenie: „największy po Wyspiańskim”. „Twórczość Karola Huberta Rostworowskiego jest nadal zapomniana i przemilczana ze względu na wrogi stosunek do tych zasad i wartości, które reprezentował: ortodoksyjnego katolicyzmu, ascetycznej moralności, patriotyzmu, idei narodowej, postawy kontrrewolucyjnej. W gruncie rzeczy milczący »zapis« na Rostworowskiego wynika z powodu tych samych »grzechów«, które obciążały jego hipotekę za czasów komunizmu, a które wyliczała Maria Czanerle: »arystokrata i polityk najbardziej wstecznego obozu, aktywny szermierz chrześcijańsko-narodowej ideologii«.

Pozostaje mieć nadzieję, że niniejsze wydanie obszernego wyboru dramatów przełamie tę złą passę i przywróci dzieło »brata Huberta« współczesnej polskiej kulturze” − napisał prof. Bartyzel. Miejmy nadzieję, że zostanie przełamana zła passa realizacji scenicznych dramatów Rostworowskiego. „Niespodzianka” to przecież dzieło tak wybitne, że jest czytelne także i dziś. Mogłaby więc z powodzeniem być ponownie wystawiona w miejscu, gdzie pokazano ją po raz pierwszy 23 lutego 1929 roku − w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Karol Hubert Rostworowski, „Czerwony marsz. Pisma wybrane”. Przedmowa Jacek Bartyzel, Dębogóra 2021, ss. 680.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy