Zakończyło się Forum Górskie poświęcone 25. rocznicy wizyty Jana Pawła II w Zakopanem w 1997 r. Uczestniczył w nim m.in. fotograf Paweł Murzyn.
Międzynarodowe Forum Górskie odbywało się po raz 14. w Zakopanem, 20 i 21 maja w Centrum Formacyjno-Szkoleniowym "Księżówka" i hotelu Kasprowy.
Paweł Murzyn wciąż pamięta każdy szczegół papieskiej pielgrzymki. Najczęściej wraca do dnia 5 czerwca, kiedy Ojciec Święty miał dzień prywatny. Nie było wówczas w oficjalnym programie żadnego punktu. - To był dzień ogromnego stresu, a tym samym gorączkowych pytań i przemyśleń: gdzie się udać i o której godzinie, bo centrum prasowe wizyty Ojca Świętego milczało jak zaklęte. Wiadomo było tylko, że to już nie ten czas, kiedy kapłan Karol Wojtyła z bułką w plecaku i termosem herbaty wędrował po Tatrach - opowiadał Paweł Murzyn.
Ostatecznie zdecydował, by czekać na Ojca Świętego przy Morskim Oku. - Po drodze spotkałem samochód dostawczy z Morskiego Oka z Andrzejem Osiką, więc zapytałem, czy są jakieś oznaki, że może nad Morskie Oko przyjedzie papież. Stwierdził, że to raczej niemożliwe i pojechał do Zakopanego. Mimo to powędrowałem dalej. Niedługo potem słońce zaczęło ślizgać się promieniami już po wierzchołkach gór. A tu nagle informacja o tym, że jedzie kolumna, i że to chyba jednak papież. Jakież była nasza radość, że to my jesteśmy tymi szczęśliwcami, którzy wyszli na późnopopołudniowe spotkanie naszego wielkiego rodaka nad Morskim Okiem - wzruszał się P. Murzyn.
Dokumentalista miał przyjemność spotkać się z Janem Pawłem II w Schronisku nad Morskim Okiem. - Na schodach schroniska powitał papieża Wojciech Gąsienica-Byrcyn z żoną, ówczesny dyrektor TPN, po czym Jan Paweł II wszedł do schroniska, gdzie wpisał się do księgi pamiątkowej: "Szczęść Boże. Jan Paweł II". Rozmawiał z kierowniczką Marią Łapińską, pytał o jej teściów, których znał. Wyszedł na taras, zszedł schodami do drewnianej barierki na skarpie opadającej do Morskiego Oka. Kilku osobom pozwolono spontanicznie uklęknąć przed papieżem, skorzystałem z tej możliwości i powitałem gorąco Ojca Świętego, przekazując mu pozdrowienia od przewodników tatrzańskich, jako że jestem przewodnikiem i byłem ubrany w strój przewodnicki z przypiętą blachą przewodnicką. Widać było po reakcji, że papież naprawdę słucha, co się do niego mówi - wspominał P. Murzyn.
Nawiązał także do 6 czerwca 1997 r., kiedy Jan Paweł II odprawił Mszę św. pod Wielką Krokwią, a wcześniej nawiedził kościół św. Krzyża. - Jechał papamobile w szpalerze ludzi. Ogromne wrażenie zrobił na mnie moment, gdy odsłoniły się tłumy osób zgromadzonych na wszystkich dostępnych powierzchniach pod skoczniami, aż po horyzont, czyli po las w Dolinie Białego. Wszystko było podzielone na sektory. Wiele osób przyszło tylko na chwilę wspólnej modlitwy, bo dla większości nie było cienia szansy nawet na przelotne spojrzenie na papieża. Tylko prawdziwa głęboka wiara i wielka miłość mogły tego dokonać, aby zgromadzić tak dużo ludzi - podkreślał, dodając że podczas papieskiej wizyty fotografowanie było niezwykle ograniczone. Nie było mowy o wyborze ujęcia, bo to były drogocenne chwile, i jeżeli nie było się gotowym, to nic ze zdjęć nie wychodziło.
Więcej wspomnień z papieskiej pielgrzymki na Podhale w 1997 r. będzie można przeczytać w numerze 22. "Gościa Krakowskiego" (na 5 czerwca).