80 lat temu zmarł gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski (1881-1942), żołnierz, adiutant Józefa Piłsudskiego, dyplomata. W przeddzień rocznicy na cmentarzu Rakowickim w Krakowie odsłonięto jego pomnik.
Monument dłuta Michała Pronobisa został sfinansowany przez Instytut Pamięci Narodowej, Małopolski Urząd Wojewódzki, Główną Bibliotekę Lekarską im. Stanisława Konopki oraz Fundację Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego. Ustawiono go naprzeciwko Kwatery Legionowej, gdzie od 1990 r. spoczywa gen. Długoszowski. - Powiedzieć, że dzisiaj odsłaniamy pomnik żołnierza, artysty i dyplomaty, to jak nic nie powiedzieć, bowiem gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski jest jednym z symboli II Rzeczpospolitej. To także jedna z najbarwniejszych postaci międzywojennej Polski – mówił 30 czerwca dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Głos zabrał także prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, autor książkowej biografii generała kawalerzysty pt. "Ulubieniec cezara". Określając go jako postać "naprawdę wybitną, kolorową, żyjącą pełną piersią" stwierdził także, iż "zawsze uważał interes Polski za najważniejszy, ponad interesy partyjne".
"Kocham Kraków!" - deklarował w 1931 r. gen. Długoszowski w rozmowie z Antonim Wasilewskim. "U was, w Krakowie, to pewnie ludzie prochu nie wymyślą, ale zawsze wymyślą, czyje by tu jeszcze prochy sprowadzić" - dodał żartem, nie przypuszczając, że za prawie 60 lat jego własne prochy zostaną sprowadzone z Nowego Jorku do Krakowa.
Wieniawa-Długoszowski był dzielnym żołnierzem o mocno rozwiniętym poczuciu honoru, ambasadorem w Rzymie, człowiekiem licznych talentów artystycznych. Wielokrotnie bywał w Krakowie. Stąd w sierpniu 1914 r. wyruszał wraz z Pierwszą Kompanią Kadrową w bój o niepodległość, tu w 1923 r. podawał marszałkowi Piłsudskiemu krzyże Virtuti Militari do dekoracji trumien poległych rokitniańczyków, tu 10 lat później przeżywał swe "wzruszenia krakowskie" podczas Rewii Kawalerii na Błoniach, tu wreszcie w maju 1935 r. żegnał swojego wodza, gdy jego trumnę znoszono do krypty pod wawelską Wieżą Srebrnych Dzwonów. 1 lipca 1942 r. w Nowym Jorku popełnił samobójstwo z powodu silnej depresji. "Wybrał ziemię nie naszą i brzozę nie swojską, /Obcy cmentarz i obce żegnało go wojsko" - napisał w wierszu "Śmierć Wieniawy" Kazimierz Wierzyński.
Długo czekał na powrót do kraju i na ułański pogrzeb. 15 września 1990 r. trumnę ze szczątkami generała kawalerzysty pochowano z honorami w Kwaterze Legionowej na cmentarzu Rakowickim. Pogrzeb poprzedziło nabożeństwo żałobne w kościele Mariackim, w którym wzięła udział m.in. Zuzanna Vernon z Londynu, córka generała, i jego bratanek Leszek Wieniawa-Długoszowski. - Kiedy obserwowałem kondukt zmierzający w kierunku cmentarza, gdy zobaczyłem okrytego kirem konia prowadzonego za trumną wiezioną na lawecie artyleryjskiej, uświadomiłem sobie, że wszystko było tak, jak Wieniawa wymarzył sobie niegdyś w wierszu "Ułańska jesień": "A potem mnie wysoko złożą na lawecie /za trumną stanie biedny sierota, mój koń /I wy mnie szwoleżerzy do grobu zniesiecie /A piechota w paradzie sprezentuje broń" - wspomina Jarosław Kazubowski, krakowski historyk sztuki i publicysta.
Od 1990 r. grób generała znajduje się w Kwaterze Legionowej na cmentarzu Rakowickim. Adam Wojnar