Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Zwyczajne życie mistyczki

Zawód służącej uczyniła swoją drogą do świętości. 9 września kończą się obchody 100. rocznicy śmierci pochodzącej z podkrakowskiego Sieprawia błogosławionej.

Do chwały ołtarzy wyniósł ją Jan Paweł II podczas uroczystości beatyfikacyjnej na krakowskim Rynku 13 sierpnia 1991 roku. „Ile razy modliłem się przy jej relikwiach, jak głęboko zapadły mi w pamięć jej słowa: »Panie! Żyję, bo każesz, umrę, kiedy chcesz, zbaw mnie, bo możesz«” – mówił wówczas papież. Jego zdaniem, ta skromna służąca, podobnie jak wawelska królowa Jadwiga, są wzorami duchowości, która wyraża się w zdaniu: „Służyć Bogu to znaczy królować”.

Święta ze szczotką do zamiatania

Błogosławiona Aniela Salawa należy do nielicznych polskich mistyczek. Chociaż nie miała wykształcenia, odznaczała się niezwykłą inteligencją i zrozumieniem praw życia duchowego. Urodziła się 9 września 1881 r. w Sieprawiu jako 11. dziecko Ewy i Bartłomieja. Ukończyła zaledwie dwie klasy szkoły elementarnej. Od wczesnego dzieciństwa pomagała w gospodarstwie. Jako nastolatka została pomocą domową w Krakowie. Przystąpiła do Stowarzyszenia Sług Katolickich św. Zyty, które miało ochraniać służące i opiekować się dziewczętami.

– Służące nie miały wtedy żadnych praw: ani głosu, ani tożsamości. Miały być silne, zadbane, pozbawione widocznych defektów. To, skąd pochodziły, jak miały na imię, nie miało znaczenia – wyjaśnia jej pozycję społeczną o. prof. Zdzisław Gogola OFMConv. Jak zauważa, zawód służącej mógł odbić się niekorzystnie na psychice młodej dziewczyny, ale Aniela „umiała zachować niezależność osobistą i znaleźć trafną drogę rozwoju duchowego”. Miała silne poczucie obowiązku i z tego wynikało jej posłuszeństwo.

– Było to jednak posłuszeństwo osoby wolnej, niezapominającej o celach, do których dążyła, ani o obranej hierarchii wartości – podkreśla o. Gogola, przyznając jednocześnie, że dzisiejszemu człowiekowi niełatwo jest zrozumieć taką postawę. – Wiedziała, do jakich granic mogą sięgać żądania pracodawców. Dając im swoją pracę i podporządkowując się w tym, co słuszne, umiała strzec swojej wolności – zaznacza franciszkanin. Doświadczyła od swoich pracodawców wielu krzywd, ale to nie spowodowało w niej ani nienawiści, ani uprzedzeń. – Uległa i cicha Aniela potrafiła napomnieć pracodawców, gdy ich życie odbiegało od zasad religijnych. Tam, gdzie chodziło o dobra duchowe, stawała się równą partnerką w rozmowie, nieskrępowaną relacjami pana i sługi – dodaje zakonnik.

W rodzinie franciszkańskiej

Aniela miała głębokie pragnienie zjednoczenia z Bogiem, myślała nawet o wstąpieniu do klasztoru, co odradził jej spowiednik. Złożyła prywatne śluby czystości, a celem swojego życia uczyniła drogę zwyczajnej służącej. Każdy dzień rozpoczynała od modlitwy w kościele przy ul. Franciszkańskiej w Krakowie, gdzie dziś znajduje się jej sarkofag.

W 1911 r. ciężko się rozchorowała. Rok później została tercjarką franciszkańską, u Biedaczyny z Asyżu znajdując wzór ubóstwa i pogody ducha w znoszeniu cierpień. Gdy wybuchła I wojna światowa, została w Krakowie, by służyć pracą w szpitalach wśród rannych żołnierzy i chorych dzieci, a także pomagać jeńcom. Zarobione pieniądze, oszczędności, a nawet codzienne posiłki rozdawała chorym i ubogim. „Aniela żebrała u osób zamożnych, żebrała z całą prostotą, z pożądanym wynikiem, chociaż w Krakowie odczuwano wówczas głód. Uśmiechem i pogodą podsycała, zapalała wygasłą nadzieję nieszczęśliwych jeńców i rannych” – opisywał Adam Smoleń z Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, któremu patronuje błogosławiona.

Służąca prowadziła „Dziennik”, który jest dowodem na to, że mistyczne życie nie polega na nadzwyczajności, lecz na uległości Duchowi Świętemu we wszystkich okolicznościach życia. „Mistyka nie oddaliła jej ani na krok od życia i od ludzi ciężkiej domowej pracy, czyniła ją tylko bardziej wierzącą i głębiej się modlącą” – podkreśla A. Smoleń. W 1916 r. Aniela została zwolniona ze służby. Cierpiąca, nie mogła już pracować, przestała chodzić, jej stan pogarszał się z dnia na dzień. Zmarła w szpitalu 12 marca 1922 roku. Pochowano ją na cmentarzu Rakowickim. Jej byłe koleżanki zaczęły się do niej zwracać w modlitwach, które były wysłuchiwane. Anielę otaczano kultem, który ostatecznie potwierdził papież Jan Paweł II w 1991 roku.

– W zeznaniach świadków w procesie beatyfikacyjnym Anieli czytamy, że wybór zawodu służącej był dokonany przez nią świadomie. Traktowała go jako środek swojego uświęcenia, pogłębienia życia duchowego – komentuje o. Gogola. Jak podkreśla, mimo upływu lat i zmian cywilizacyjnych oraz układów społecznych „przykład służącej Anieli Salawy nadal może wskazywać milionom pracujących, że w każdej pracy można zachować godność przy równoczesnej sumienności i oddaniu”. – W czasach, gdy wielkie korporacje, wabiąc pieniędzmi, wyciągają z pracujących wszystkie siły fizyczne i psychiczne, gdy człowiek staje się trybem wielkiej machiny, jakże aktualne jest wołanie papieża w dniu beatyfikacji Anieli: „Naucz nas być wolnymi!” – przypomina duchowny.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy