Jak zwykle w pierwszy czwartek grudnia, który w tym roku przypadł 1 grudnia, na Rynku Głównym pod pomnikiem Mickiewicza spotkali się krakowscy szopkarze. To już 80. raz!
Na cokole pomnika Mickiewicza stanęło około stu szopek. Różnorodność była ogromna, fantazja i inwencja twórców niepowstrzymana. Najwięcej oczywiście było szopek tradycyjnych, nawiązujących swoimi elementami do architektury Krakowa, ale są też szopki w jajkach, szopki z dziwotworami z modeliny, jest szopka z diabłem i szopka na wózku, który ciągnie smok wawelski, a smok, wózek i szopka z panem Twardowskim i księżycem włącznie są zrobione na szydełku!
Kto wygrał, a wygrywających będzie wielu, bo wiele jest kategorii w których przyznawane są nagrody, dowiemy się w niedzielę 4 grudnia. Wystawa pokonkursowa w Pałacu Krzysztofory potrwa do 27 lutego przyszłego roku. Organizatorem konkursu jest Muzeum Krakowa.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że zwyczaj lepienia szopek i chodzenia „z szopką” wziął się z biedy. Murarze krakowscy mieli w zimie martwy sezon. W XIX w. kiedy powstał ten zwyczaj, nie było współczesnych zapraw murarskich odpornych na spadki temperatury i w zimie (a zimy były wówczas porządne, z silnymi mrozami, nie to co teraz) się nie budowało. Wobec tego także się nie zarabiało, a jeść trzeba i jeszcze święta...
Nie wiadomo, kto pierwszy wpadł na pomysł, żeby chudy budżet podreperować działalnością artystyczną i rozpoczął wędrówki z kukiełkowym teatrzykiem po domach nieco zamożniejszych krakowskich mieszczan, ale wiadomo, że najstarszą „klasyczną” szopką krakowską, matką wszystkich szopek jest ta zbudowana przez krowoderskiego murarza i kaflarza Michała Ezenekiera w końcu XIX w. Wraz z kompletem lalek, które przedstawiały w niej jasełka, znajduje się ona w zbiorach Muzeum Etnograficznego. Ezenekier, jak to murarz, nawiązał w architekturze swojej szopki do najsłynniejszego dzieła krakowskich murarzy, kościoła Mariackiego. Jego szopka stała się kanonem, wzorcem dla wszystkich późniejszych konstruktorów szopek.
Dziś to nie bezrobotni okresowo murarze budują szopki. Właściwie to szopki budują wszyscy. Kilka lat temu sensacją była pani, która przyjechała na konkurs ze swoją szopką z Warszawy. Dziś, zwłaszcza wśród dzieci, trafiają się Ukraińcy, Amerykanie a nawet Japonki, uczennice krakowskiej szkoły międzynarodowej, które przyszły z szopką na wzór pagody.
Poważnych, zawodowych twórców szopek jest w Krakowie około pół setki. Wśród nich jednym z najstarszych i najbardziej doświadczonych jest Maciej Moszew, który w tym roku przyznał się, że musiał zrobić dwie szopki, bo dotychczas nigdy nie miał w domu własnej szopki, tylko dla swojej rodziny.
Elementy tej szopki zostały wykonane na szydełku. Grzegorz Kozakiewicz